Władze w Berlinie muszą liczyć się z presją w kraju i z zagranicy, by skierować więcej bodźców fiskalnych w największą gospodarkę w Europie, bo jest to sposób pobudzenia cherlawego wzrostu i wywoła większe ożywienie w strefie euro. — Teraz na porządku dnia w Niemczech jest to, że będziemy dużo inwestować — stwierdził Scholz po opublikowaniu przez resort finansów danych o budżecie wskazujących, że nadwyżka w 2019 r. wyniosła rekordowe 13,5 mld euro — pisze Reuter.
Czytaj także: Niemcy: Wzrost gospodarczy najsłabszy od sześciu lat
Ten zaskakująco dobry poziom wynika głównie z dobrego poboru podatków, mniejszych od spodziewanych spłat odsetek i wolniejszego od zakładanego odpływu osiągniętych funduszy na projekty infrastruktury — wyjaśniono.
To oznacza, ze rząd federalny dysponuje obecnie rezerwą 48,2 mld euro, z której dwie trzecie już rozdysponowano, natomiast ok. 17 mld jest nadal dostępne. Scholz chce, by te dodatkowe pieniądze wsparły inwestycje rządu federalnego będące na rekordowym poziomie niemal 43 mld euro rocznie od 2020 r.
Konserwatyści twierdzą z kolei, że należy ich użyć do obniżenia podatków odprowadzanych przez firmy. — Ze względu na trudną sytuację gospodarczą musimy w końcu zacząć obniżać te stawki i również redukować od 2022 r. dopłatę solidarnościową (w podatku dochodowym) pobieraną od każdego (na równanie poziomu na wschodzie kraju) — powiedział deputowany z komisji budżetowej Eckhard Rehberg.