Wakacje trwają. Więc jeździmy, oglądamy, podziwiamy lub chcemy zapomnieć. A w Polsce wśród 2478 samorządów gminnych aż 1555 to samorządy wiejskie, zaś 621 to miejsko-wiejskie. Są sołectwa, sołtysi, zebrania wiejskie i krajobraz wsi polskiej. Jakże różny. Czasem chcemy tam powracać, a czasem mamy wrażenie, że ci, którzy tam mieszkają, są niechętni wobec miejsc, gdzie żyją. Skąd taka różnica? Bo przecież samorządy wszędzie mają takie same prawa.
Gdy jesteśmy na Opolszczyźnie, patrzymy z podziwem nie tylko na domy, ale i ich ogrodzenia, kwiaty przed nimi. Na Podkarpaciu czy Kujawach też są piękne miejsca. A na Mazurach w malutkiej wsi można znaleźć plażę i altankę, która jest postawiona przez mieszkańców. Dlaczego jednym się udaje, a gdzie indziej jest gorzej? Często to lokalna ambicja pozwala na uruchomienie malutkich przecież środków z funduszu sołeckiego. Mieszkańcy składają się po 50 zł, poświęcają swój czas i jest efekt. Można się pochwalić i można mieć przyjemność korzystania z ładnego miejsca. A krajobraz Polski to przecież krajobraz małych miasteczek i wsi.
Może więc brak dobrych przykładów w formie wzorników architektonicznych. Po dramatycznych zniszczeniach pierwszej wojny światowej środowiska architektów Politechniki Krakowskiej wydały nakładem Obywatelskiego Komitetu Odbudowy Wsi i Miast w 1915 roku w Krakowie małe poradniki z projektami odbudowy. A nazwiska ich architektów to późniejsza czołówka polskiej architektury. Dlaczego dzisiaj architektura, jej twórcy, omijają polską prowincję, pozostawiają ją samej sobie? Czy to dlatego, że fascynacja dużym miastem pozwala nam na oderwanie się od naszych miejsc pamięci i ułatwia ucieczkę od konieczności swoistej służby? Bo gdy szukamy związku z miejscem rodzinnej tradycji, to odnosimy się w naszej pamięci do rzeczy wielkich, a płot, furtka, ogród, chodnik, to takie mało ambitne.
Ale przecież chcemy się pokazać, wyróżnić. To dobra cecha wyróżniać się ze swojego otoczenia. Ale warto osadzić ją w tradycji miejsca. Krajobraz miejsca powinien być nabudowywaniem na tym, co już jest, bez nadmiernej ekstrawagancji. Tej możemy niestety doświadczać w wielu miejscach Polski. Szczególnie tam, gdzie budujemy z przekonaniem, że rażąca inność to atrakcyjność. Miejscowości turystyczne stają się więc panopticum reklam, budek i rażącego indywidualizmu ich właścicieli. A można przebudować stodołę wiejską tak, aby stała się miejscem handlu lokalnego i była częścią tradycji miejsca.