Downing Street poinformowało, że gabinet jest „rozczarowany” decyzją Izby Lordów, ale będzie próbował obalić poprawki, gdy ustawa wróci do Izby Gmin. Jeżeli posłowie zagłosują przeciwko nim, co jest bardzo prawdopodobne ze względu na posiadanie przez konserwatystów zdecydowanej większości, rozpocznie się okres nazywany parlamentarnym „ping-pongiem” między dwoma izbami. 

Dopiero gdy tekst ustawy zaaprobują obie izby, może być ona przesłana królowej Elżbiecie II do podpisu. W przeciwieństwie do np. polskiego systemu, w którym do skierowania projektu do prezydenta wystarczy, by Sejm raz odrzucił poprawki senackie.

Choć brytyjskie media są raczej zgodne, że ostatecznie Izba Lordów będzie musiała ustąpić, w przypadku determinacji rządu, to zdaniem niektórych tytułów prasowych przerzucanie się przez obie izby sprzecznymi decyzjami może opóźnić brexit, obecnie zaplanowany na 31 stycznia.

Lordowie wprowadzili w ustawie brexitowej pięć poprawek. Dwie z nich dotyczą w dużej mierze wymiaru sprawiedliwości, w tym zniesienia uprawnienia sądów niższej instancji do uchylania orzeczeń Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Trzecia poprawka zakłada otrzymanie przez obywateli państw Unii Europejskiej fizycznego dowodu na prawo pozostania w Wielkiej Brytanii. Czwarta zmiana przywraca dzieciom uchodźców prawo do połączenia z rodzicami przebywającymi na Wyspach.

Piąta, ostatnia poprawka, przyjęta większością zaledwie czterech głosów (239 do 235) zakłada wpisanie do ustawy brexitowej Konwenansu Sewela, który mówi o tym, że parlament nie może wtrącać się w sprawy regulowane przez instytucje regionalne.