Prof. Kleiber: Najlepsze wyjście to drugie referendum

Nie ma pewności, że wynik głosowania byłby inny niż poprzednio, ale tym bardziej należy to sprawdzić – przekonuje prof. Michał Kleiber, profesor w Polskiej Akademii Nauk oraz były minister nauki.

Aktualizacja: 28.12.2018 05:46 Publikacja: 26.12.2018 17:35

Theresa May jest pod coraz większą presją w negocjacjach brexitowych z przedstawicielami Unii Europe

Theresa May jest pod coraz większą presją w negocjacjach brexitowych z przedstawicielami Unii Europejskiej

Foto: AFP

Parę miesięcy temu napisałem, że najlepszym rozwiązaniem problemu brexitu byłoby przeprowadzenie drugiego referendum. Sam traktowałem wtedy tę sugestię jako swego rodzaju naiwność, ale dzisiaj wracam do niej z jeszcze większym przekonaniem. Do powszechnie używanych argumentów doszedł bowiem kolejny – niezdolność brytyjskich polityków do uzgodnienia stanowiska co do charakteru brexitu. A polityczna niemoc decyzyjna oznacza potrzebę ponownego odwołania się do głosu ludu.

Kłopot z własnej woli

Pamiętajmy, że pierwsze referendum zadecydowało o wyjściu z Unii Europejskiej, ale nie dotyczyło warunków, na jakich miałoby się to stać. Innymi słowy głosujący nie wiedzieli, za czym tak naprawdę się opowiadają. W istocie nikt już nawet nie pamięta argumentów przytaczanych w roku 2016 przez zwolenników i przeciwników referendum, nie mają one bowiem nic wspólnego z wynegocjowanym przez premier Theresę May porozumieniem z Unią. Premier w negocjacjach swym głównym priorytetem uczyniła likwidację wolnej mobilności obywateli na terenie Unii, tak bowiem odczytywała większościową opinię Brytyjczyków. Nie do końca chyba przewidzianą przez Brytyjczyków konsekwencją tego był jednak wymóg opuszczenia wspólnego unijnego rynku, prowadzący do szybko rozpoznanych przez wszystkich olbrzymich kłopotów gospodarczych. Walka o utrzymanie możliwie szerokich relacji stała się dla premier May automatycznie głównym tematem negocjacji z delikatnym problemem funkcjonowania granicy między Irlandią Północną a pozostającą w Unii Irlandią. Ten problem nadawał ton prowadzonym rozmowom.

Twarde lądowanie

Osiągnięty rezultat negocjacji jest z brytyjskiego punktu widzenia fatalny. Korzyści tego państwa z obecności w UE, na czele z wynegocjowanymi przed laty uprawnieniami takimi jak wysokie rabaty we wpłatach do unijnego budżetu czy prawa do nieprzyjęcia wspólnej waluty i przeprowadzania kontroli granicznej, są w powszechnym odczuciu znacznie lepsze niż to, co czeka Wielką Brytanię po wyjściu z Unii. Poważnym zagrożeniem dla spójności królestwa będzie też zapewne ocena konsekwencji brexitu przez obywateli Irlandii Północnej i Szkocji, krajów, w których od dawna narasta krytycyzm działań londyńskich elit. Nic dziwnego, że według ostatnich sondaży połowa mieszkańców Zjednoczonego Królestwa uważa porozumienie za fatalne, a tylko 13 procent jest odmiennego zdania, reszta wyraża zagubienie w gmatwaninie powstałych problemów i nie jest zdolna do racjonalnej oceny skutków wyjścia z Unii po 45-letniej w niej obecności.

Sytuacja wydaje się klarowna, ale niestety w politycznie najgorszym dla Brytyjczyków sensie, przed którymi rysują się następujące wizje: wyjście z Unii bez żadnych uzgodnień (twardy brexit), mniej prawdopodobne wyjście na wynegocjowanych ostatnio warunkach, aż wreszcie możliwe, w świetle ostatnich opinii prawnych, jednostronne zrezygnowanie z brexitu. Wszystkie te opcje grożą poważnymi konsekwencjami w postaci długotrwałego politycznego chaosu wewnątrz kraju.

Druga szansa

Z kolei narosłe emocje sugerują, że każde z rysujących się rozwiązań stworzy pole do agresywnych działań przeciwników przyjętego rozwiązania. A w przypadku kraju mającego status potęgi nuklearnej i będącego stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ nie sposób wykluczyć możliwości rozlania się problemu na zewnątrz. Miałoby to negatywne konsekwencje dla bezpieczeństwa i gospodarki całej Unii.

W zaistniałej sytuacji artykułowana z różnych stron propozycja ponownego referendum z pewnością zasługuje na pogłębioną refleksję brytyjskiego rządu i parlamentu. Również dlatego, że ideę tę popiera dzisiaj większość brytyjskich obywateli. Nie ma oczywiście żadnej pewności, że wynik głosowania byłby inny od poprzedniego – zdobyta wtedy 4-procentowa większość zwolenników brexitu wydaje się dzisiaj trudna do osiągnięcia, ale jednak wciąż możliwa. Tym bardziej jednak należałoby to sprawdzić, bowiem – powiedzmy to jeszcze raz – brak takiego testu w obliczu całkowicie zmienionej świadomości społecznej dotyczącej konsekwencji brexitu jest czytelną zapowiedzią olbrzymich kłopotów w przyszłości.

Parę miesięcy temu napisałem, że najlepszym rozwiązaniem problemu brexitu byłoby przeprowadzenie drugiego referendum. Sam traktowałem wtedy tę sugestię jako swego rodzaju naiwność, ale dzisiaj wracam do niej z jeszcze większym przekonaniem. Do powszechnie używanych argumentów doszedł bowiem kolejny – niezdolność brytyjskich polityków do uzgodnienia stanowiska co do charakteru brexitu. A polityczna niemoc decyzyjna oznacza potrzebę ponownego odwołania się do głosu ludu.

Kłopot z własnej woli

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 785
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 784
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 783
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 782