Studencie, chcesz być prezesem?

Wiedza techniczna i znajomość nawet najbardziej niszowej branży to dziś stanowczo za mało. Przedstawiamy „Kuźnie prezesów", czyli ranking uczelni, które ukończyli prezesi największych polskich przedsiębiorstw.

Publikacja: 19.12.2018 21:00

Studencie, chcesz być prezesem?

Foto: 123RF

Kilka miesięcy temu prezes pewnej dużej państwowej spółki notowanej na warszawskiej giełdzie wezwał do siebie szefa jednej ze spółek zależnych. Pytał o wyniki finansowe spółki córki, nie tylko o przychody czy zysk netto, ale również o bardziej szczegółowe pozycje w rachunku zysków i strat, stanowiące miarę efektywności gospodarczej, np. wysokość EBIT czy EBITDA. – Nie wiem, co to takiego. Mam od tego dyrektora finansowego – miał szczerze odpowiedzieć wezwany. Kilka dni później nie był już prezesem spółki córki. Odwołująca go rada nadzorcza argumentowała, że prezes musi dysponować elementarną wiedzą finansową, aby dać gwarancję właściwego zarządzania spółką (nawet zależną).

To pozytywny przykład. Cieszy, że pochodzi ze spółki z udziałem Skarbu Państwa, której ocenę wystawiają inwestorzy giełdowi, a ściślej – notowania akcji. W firmach prywatnych takie podejście zapewne ma miejsce już w momencie rekrutacji.

Dzisiaj w „Rzeczpospolitej" publikujemy „Kuźnie prezesów". To lista, swego rodzaju ranking, wyższych uczelni, które ukończyli prezesi największych polskich przedsiębiorstw (jest pochodną Listy 2000, którą nasza redakcja co roku organizuje i publikuje).

Wyniki, które mogą mieć charakter ciekawostki, są dość zaskakujące, aczkolwiek zmiany są kontynuacją trendu zapoczątkowanego już kilka lat temu. Dają też nadzieję, że opisany powyżej przypadek będzie rzadziej spotykany. Wśród prezesów wciąż dużą przewagę mają inżynierowie, ale to akurat nie dziwi, gdyż średni wiek prezesa w naszym badaniu to 54 lata. Zatem przeciętnie prezes kończył studia w latach 80., kiedy liczyło się podejście praktyczne, czyli techniczne. Co ważne, niemal każdy z nich ma za sobą solidne wykształcenie ekonomiczne zdobyte na studiach podyplomowych z zarządzania (np. na MBA). Z roku na rok przybywa jednak absolwentów wyższych uczelni ekonomicznych, co widać wyraźnie po przetasowaniach w naszym badaniu.

Jeszcze trzy lata temu w czołówce dominowały uczelnie techniczne (Politechnika Warszawska, Akademia Górniczo-Hutnicza). Teraz, pierwszy raz od startu naszego badania w 2008 r., najwięcej prezesów „wykuła" Szkoła Główna Handlowa.

Skąd ta zmiana na pozycji lidera? Kwestia mody na finanse i ekonomię w latach 90., ale nie tylko. Też praca organiczna samej uczelni. Po pierwsze, od lat, aby zacząć na niej studia, trzeba przejść przez tzw. sito i selekcję, jeśli chodzi o posiadaną bazę wiedzy ekonomicznej. Po drugie, SGH znana jest z tego, że duży nacisk kładzie na praktykę, a więc współpracę studentów z firmami jeszcze podczas nauki. W końcu wśród wykładowców jest wielu praktyków, którzy mają doświadczenie w zarządzaniu dużymi przedsiębiorstwami i instytucjami.

Co ciekawe, nasze dzisiejsze zestawienie pokrywa się z niedawno publikowanym w „Rzeczpospolitej" rankingiem wyższych uczelni i wydziałów ekonomicznych. Powstał on na podstawie wyników uzyskanych w czterech kategoriach: jakości nauczania, umiędzynarodowienia, potencjału naukowego oraz karier absolwentów (w tym pierwszej ich pensji).

A zatem, przyszły studencie, chcesz być prezesem dużej spółki? Wiedza techniczna i znajomość nawet niszowej branży to dziś stanowczo za mało. Liczą się również ekonomia, finanse i zarządzanie. Swoją drogą resort edukacji w końcu mógłby poważnie przemyśleć lekcje przedsiębiorczości w szkole.

Kilka miesięcy temu prezes pewnej dużej państwowej spółki notowanej na warszawskiej giełdzie wezwał do siebie szefa jednej ze spółek zależnych. Pytał o wyniki finansowe spółki córki, nie tylko o przychody czy zysk netto, ale również o bardziej szczegółowe pozycje w rachunku zysków i strat, stanowiące miarę efektywności gospodarczej, np. wysokość EBIT czy EBITDA. – Nie wiem, co to takiego. Mam od tego dyrektora finansowego – miał szczerze odpowiedzieć wezwany. Kilka dni później nie był już prezesem spółki córki. Odwołująca go rada nadzorcza argumentowała, że prezes musi dysponować elementarną wiedzą finansową, aby dać gwarancję właściwego zarządzania spółką (nawet zależną).

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację