28 proc. uważa je za „bardzo prawdopodobne", a 4 proc. za „niemal pewne". Przy tym aż 33 proc. bankowców wskazało na procesy dezintegracyjne UE jako największe zagrożenie dla europejskiej gospodarki. Skąd taki pesymizm wśród przedstawicieli branży bankowej? Wystarczy się rozejrzeć. W mediach co jakiś czas pojawiają się alarmistyczne historie o twardym brexicie, włoski rząd wyłamał się z unijnej ortodoksji i stawia się Paryżowi, Berlinowi i Brukseli w kwestii polityki gospodarczej oraz imigracyjnej. Ambitne plany francuskiego prezydenta Macrona na zreformowanie Unii na razie ugrzęzły. Człowiek fetowany w zeszłym roku niemal jako „zbawca liberalnego porządku" traci popularność w swoim kraju i ma problemy z przekonaniem do swoich pomysłów nawet Niemców. Same Niemcy wciąż mierzą się z kryzysem imigracyjnym, w który same się wpakowały i który napędza popularność tzw. populistów w Europie. Na dodatek idą na konfrontację z USA, która nie może się podobać części państw Unii. Europejscy liberałowie narzekają na „rasistów", populistów i fake newsy, a jakoś nie mogą przyjąć do wiadomości, że tracą poparcie i szacunek głównie w wyniku swoich błędów w polityce i totalnego wyobcowania z problemów zwykłych ludzi. Oczywiście wciąż jest za wcześnie, by wieszczyć rozpad strefy euro i klęskę unijnej integracji. Rządzący Europą establishment może utrzymywać się jeszcze długo przy władzy w wielu krajach Europy. Skoro jednak wśród przedstawicieli branży bankowej pojawia się fatalizm dotyczący przyszłości UE, to jednak coś może być na rzeczy. Polscy bankowcy nie wpatrują się w Unię jak w cudowną ikonę, tylko widzą w niej organizm polityczno-gospodarczy, który obok zalet ma też wady i błędy konstrukcyjne.

Co ciekawe, odpowiedzi bankowców na pytania dotyczące przyszłości UE wyraźnie kontrastują z odpowiedziami dotyczącymi przyszłości polskiego sektora bankowego. Choć zdecydowana większość dostrzega mniejsze lub większe ryzyko kryzysu gospodarczego w Unii, to jednocześnie 33 proc. z nich spodziewa się, że przez następnych pięć lat sektor bankowy w Polsce się wzmocni, a 2 proc., że nawet „zdecydowanie się wzmocni". Tylko 13 proc. z nich prognozuje jego osłabienie. Czyżby więc bankowcy sądzili, że przy ewentualnym kryzysie w UE Polska będzie „zieloną wyspą"? Patrząc na te wyniki, można odnieść wrażenie, że bankowcy przede wszystkim koncentrują się na rynku krajowym. Za wcześnie jest, by mówić, że dokonali oni mentalnego polexitu, ale widocznie uznali, że możemy sobie świetnie radzić, izolując się od problemów przechodzącej kryzys tożsamości Europy Zachodniej.