Spółka Piotr i Paweł została objęta postępowaniem sanacyjnym, Ruch przyspieszonym postępowaniem układowym, Port Lotniczy Radom zgłosił wniosek o upadłość, a Próchnik stał się już oficjalnie bankrutem. To tylko kilka przykładów z trzeciego kwartału tego roku pokazujących, że mimo dobrej koniunktury problemy z płynnością nie opuszczają polskich firm.
Od początku tego roku do końca września w sumie już 728 firm w Polsce ogłosiło upadłość lub zostało objętych postępowaniem restrukturyzacyjnym. To o 15 proc. więcej niż rok wcześniej – wynika z najnowszego raportu przygotowanego przez firmę Coface zajmującą się ubezpieczaniem należności.
– Dobra koniunktura gospodarcza ma oczywiście pozytywny wpływ na kondycję przedsiębiorstw, ale jednocześnie nie jest jedynym czynnikiem mogącym zniwelować trudności, jakich doświadcza biznes – komentuje Grzegorz Sielewicz, główny ekonomista Coface w Europie Centralnej. Jego zdaniem obecnie najwięcej trudności przysparzają firmom m.in. rosnące wynagrodzenia i koszty pracy czy braki kadrowe, które stają się coraz większą barierą w rozwoju.
W kolejnych kwartałach, wraz z nadchodzącym spowolnieniem, liczba upadłości może się jeszcze zwiększyć. – Już obecnie odnotowujemy istotny wzrost postanowień w branży transportowej, która jest uważana za papierek lakmusowy sytuacji gospodarczej – jako pierwsza odczuwa zarówno poprawę, jak i pogorszenie popytu i wymiany towarów. Polskie firmy transportowe są bardzo aktywne na rynkach zagranicznych, a spowalniający globalny handel jest już odczuwany przez takie potęgi eksportowe, jak chociażby Niemcy – wyjaśnia Sielewicz.
W branży transportowej w trzech pierwszych kwartałach tego roku postępowaniem upadłościowym lub naprawczym objętych było w sumie 35 firm. To pozornie niewiele, ale aż o 52 proc. więcej niż rok wcześniej. Podobnie bardzo wysoka jest dynamika w handlu hurtowym – liczba bankrutów (lub spółek będących na skraju bankructwa) wzrosła o 22 proc. do 116. Ciekawe, że w handlu detalicznym – spadła o 16 proc. do 43.