Firmy z tradycją sięgającą setek lat zazwyczaj budzą zaufanie. Jednak wiele z nich ma w swojej historii ciemne karty. Teraz, gdy w USA trwają protesty pod znakiem Black Lives Matter i w niektórych miastach, także brytyjskich czy belgijskich usuwa się pomniki osób, które czerpały korzyści z niewolnictwa, niektóre firmy biją się w piersi za grzechy z odległej przeszłości.
Brytyjska sieć pubów Greene King przeprosiła za to, że jej założyciel posiadał swego czasu plantacje na Karaibach gdzie wykorzystywano niewolników. Firma została założona w 1799 roku przez Benjamina Greene, który dobrze zarabiał na plantacjach wykorzystujących niewolniczą pracę. W 1833, gdy niewolnictwo zostało zniesione w Wielkiej Brytanii, brytyjski rząd wypłacił właścicielom niewolników duże sumy w ramach rekompensaty za „stratę ludzkiej własności", Benjamin Greene był jednym z, wielu, którzy otrzymali pieniądze.
- To niewybaczalne, że jeden z naszych założycieli czerpał korzyści z niewolnictwa i sprzeciwiał się jego abolicji. Jakkolwiek jest to część naszej historii, to skupiamy się teraz na teraźniejszości i przyszłości – powiedział, w cytowanym przez BBC oświadczeniu, Nick Mackenzie, prezes firmy.
Z kolei jedna z największych i najstarszych firm ubezpieczeniowych, założona w 1688 firma Lloyd's zajmowała się w przeszłości ubezpieczaniem statków niewolniczych. Brytyjscy kupcy dominowali w handlu niewolnikami w tzw. trójkącie atlantyckim, w którym z Afryki eksportowano do obu Ameryk niewolników (których dostarczaniem zajmowali się najczęściej miejscowi władcy). Działalność ta była ryzykowna pod wieloma względami – zarówno z uwagi na ówczesną technologię transportu morskiego, jak i wysoką śmiertelność ludzi uwięzionych pod pokładami statków niewolniczych.