Branża poligraficzna w Polsce jest w wyraźnym trendzie wzrostowym. Okazuje się, że ostatnia dekada przyniosła wzrost sprzedaży o 80 proc., jednak tak duży sukces to w dużym stopniu efekt środków unijnych.
Wysycha źródło dotacji
Po wejściu Polski do Unii Europejskiej nastąpił gwałtowny rozwój krajowej branży poligraficznej. Z jednej strony polskie firmy zyskały dostęp do dotacji, a z drugiej rynek przyciągał zagranicznych inwestorów. W efekcie przedsiębiorstwa mogły z powodzeniem konkurować z drukarniami Europy Zachodniej, a dziś mówi się już nawet, że Polska ma potencjał, by stać się centrum europejskiego druku.
Według wstępnych szacunków Polskiego Bractwa Kawalerów Gutenberga obecnie polska branża poligraficzna znajduje się na 6. bądź 7 miejscu w Europie pod względem przychodów. Natomiast jeśli chodzi o liczbę przedsiębiorstw i zatrudnionych przez nie pracowników zajmujemy 6. miejsce.
– Przedsiębiorstwa dysponujące nowoczesnym parkiem maszynowym zdołały skorzystać w szerokim zakresie z dotacji w poprzedniej perspektywie. Natomiast dotychczasowy, dynamiczny rozwój zaczyna gwałtownie wyhamowywać w związku z radykalnym ograniczeniem dostępu do funduszy europejskich w perspektywie bieżącej – tłumaczy Jacek Kuśmierczyk, kanclerz Polskiego Bractwa Kawalerów Gutenberga. Jego zdaniem mocnymi stronami branży są wspomniany nowoczesny park maszynowy, rosnący i dość pojemny rynek wewnętrzny, a także rozwijający się eksport. Polskie firmy z zagranicznymi wciąż konkurują niższymi, choć widocznie rosnącymi kosztami zatrudnienia. Według Kuśmierczyka eksport rozwija się dobrze, ale utrzymanie tego trendu wymaga zmiany postrzegania branży przez instytucje rządowe.