Pierwszy kwartał roku kalendarzowego jest tradycyjnie słabym okresem dla sklepów z odzieżą i obuwiem. Tym razem wyniki firm były jeszcze gorsze niż przed rokiem.
Dominowały straty
W I kw. br. trwały wyprzedaże kolekcji jesienno-zimowych i starszych zapasów. Jednocześnie firmy płaciły za nowe dostawy, rozliczając się zwykle w amerykańskiej walucie. Ta była w I kw. br. droższa średnio o około 3 proc. niż rok temu.
Krajowe firmy otwierają nowe sklepy, płacą więcej za wynajem powierzchni i zatrudniają więcej osób. Z tego powodu, ale także z powodu nowych przepisów o płacy minimalnej, rosły im koszty wynagrodzeń i nie jest pewne, czy nie będą rosły nadal, choć pracodawcy starają się przed tym bronić, wprowadzając nowe programy motywacyjne dla sprzedawców.
W efekcie dziewięć na dziesięć spółek giełdowych (w ubiegłym roku sześć z dziesięciu), które do tej pory opublikowały wyniki za I kw. br., wykazało straty, a w przypadku siedmiu wynik netto był gorszy niż przed rokiem. Część z nich, jak obuwnicze CCC czy LPP, właściciel Reserved, już zapowiedziała, że spodziewają się dużo lepszych kolejnych kwartałów.
Najtrudniejszą sytuację widać niezmiennie w segmencie odzieży damskiej. Tu stabilizacja przychodów i marż to rzadkość. Grupa Gino Rossi dzięki sklepom z obuwiem i galanterią skórzaną w I kw. br. zanotowała wyższe o 5 proc. przychody niż rok temu (64,8 mln zł). Ale obroty należących do niej sklepów Simple spadły, a prowadząca je spółka przyniosła straty, które zaważyły na wynikach całej grupy. Wynik operacyjny, EBITDA i wynik netto grupy znalazły się pod kreską. – Simple borykało się z podobnymi problemami jak cały segment odzieży damskiej, co widać było zarówno w sprzedaży, jak i poziomie marż – mówi Tomasz Malicki, prezes Gino Rossi.