Co miesiąc hotele omija 1 mld zł

Brak realnej pomocy ze strony państwa, spodziewany wzrost kosztów i spadek cen mogą zatopić polską branżę hotelarską.

Aktualizacja: 23.04.2020 06:38 Publikacja: 22.04.2020 21:00

Sieć Gołębiewski musiała przerwać budowę największego w Polsce hotelu w Pobierowie nad morzem

Sieć Gołębiewski musiała przerwać budowę największego w Polsce hotelu w Pobierowie nad morzem

Foto: Reporter

Każdy miesiąc zamknięcia hoteli z powodu epidemii koronawirusa oznacza spadek przychodów całej polskiej branży hotelowej w granicach od 870 mln zł do 1 mld zł – wynika z szacunków Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego (IGHP). – Branża stoi i krwawi. Niemal 100 proc. hoteli zostało dotkniętych kryzysem – twierdzi Dariusz Futoma, partner zarządzający polskiego oddziału globalnej firmy doradczej Horwath HTL. Jak dotąd rząd nie podał terminu, w którym hotele będą mogły wznowić działalność. Hotelarze mają nadzieję, że stanie się to nie później niż w połowie maja. Jeśli zamknięcie potrwa dłużej, skutki okażą się katastrofalne.

Brak konkretów

Branża czeka na pomoc państwa. Według zapewnień Ministerstwa Rozwoju może ona już korzystać z rozwiązań tarczy antykryzysowej, jak np. dopłaty do zatrudnienia, korzystne rozliczenie strat, możliwość zwrotu zaliczek w postaci voucherów czy świadczeń postojowych dla pracowników samozatrudnionych. Dla tonących hoteli to jednak zdecydowanie za mało. – Brakuje nam konkretów, a to przedłuża niepewność. Koszty kumulują się, więc dalsza działalność jest już bardzo poważnie zagrożona – przyznaje Elizabeth von Küster, właścicielka pałacowego hotelu w Łomnicy. – Ciągle mamy nadzieję, że może wreszcie coś realnego zostanie zaproponowane. Na razie czytamy tylko o tarczy związanej z propozycją Polskiego Funduszu Rozwoju i obietnicy pomocy dla dużych firm w postaci preferencyjnych kredytów, ale brak w tej sprawie decyzji – mówi znany krakowski hotelarz Wiesław Likus. Przytacza natomiast przykład nieefektywnej pomocy ze strony ZUS. – Nasze wystąpienie o umorzenie składek przyniosło jedynie przełożenie ich terminu, co niczego nie załatwia, bo w czerwcu skumulują się płatności z trzech miesięcy – dodaje Likus.

Czytaj także: Część hoteli już się nie otworzy

Problemem dla hotelarzy są zbyt małe ułatwienia ze strony sektora finansowego. Chodzi zwłaszcza o uzyskanie z banków nowego finansowania pomocowego dla utrzymania płynności. – Na tym tle lepiej wypadają instytucje leasingowe, ale nadal poziom pomocy jest bardzo niski – informuje Ireneusz Węgłowski, prezes IGHP.

Jeśli hotele wreszcie będą mogły się otworzyć, to uruchomienie biznesu nie będzie łatwe. Z ankiet, jakie w branży przeprowadziła IGHP, wynika, że już w marcu 38 proc. hotelarzy zwalniało pracowników. W kwietniu zwolnienia planowało 43 proc. badanych. – Ludzi nie zwolniłem, bo trudno zwolnić fachowców i wieloletnich pracowników. Trudno byłoby ich odzyskać – mówi Tadeusz Gołębiewski, właściciel hoteli Gołębiewski. Na wypłatę pensji dla pracowników bierze kredyty. Nie ukrywa, że wynagrodzenia zmaleją.

Wyższe koszty, niższe ceny

Dla przyciągnięcia gości trzeba będzie ciąć ceny. Będzie to trudne przy radykalnie mniejszych przychodach i wyższych kosztach działalności przez dodatkowe zabezpieczenia oraz kosztach obsługi kredytów. Konieczne będzie ograniczenie planowanych wcześniej remontów i odłożenie modernizacji. W dodatku wznowienie działalności będzie wymagało dodatkowych nakładów dla zwiększenia bezpieczeństwa gości. Niezbędne będzie zwiększenie odstępów w restauracjach, montaż przeźroczystych ścianek w recepcjach, zmiana sposobu obsługi, zakup urządzeń do dezynfekcji.

Kiedy branża odbije się od dna? Według Wiesława Likusa powrót do wyników z 2019 r. byłby możliwy nie wcześniej niż za dwa, a nawet za trzy lata. Na razie hotele muszą się liczyć ze zmianą struktury gości. W pierwszym okresie nie będzie zamawianych przez firmy spotkań i konferencji. Trudno także prognozować tempo wzrostu liczby gości biznesowych, natomiast przy zamkniętych granicach zabraknie zagranicznych turystów. Branża co prawda liczy, że turyści krajowi będą nocować częściej niż do tej pory wobec braku możliwości spędzenia urlopu poza krajem. Ale nie jest to wcale pewne. – Wskutek kryzysu ludzie nie będą mieć pieniędzy. Nie będą więc wydawać na podróże – uważa Dariusz Futoma.

Każdy miesiąc zamknięcia hoteli z powodu epidemii koronawirusa oznacza spadek przychodów całej polskiej branży hotelowej w granicach od 870 mln zł do 1 mld zł – wynika z szacunków Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego (IGHP). – Branża stoi i krwawi. Niemal 100 proc. hoteli zostało dotkniętych kryzysem – twierdzi Dariusz Futoma, partner zarządzający polskiego oddziału globalnej firmy doradczej Horwath HTL. Jak dotąd rząd nie podał terminu, w którym hotele będą mogły wznowić działalność. Hotelarze mają nadzieję, że stanie się to nie później niż w połowie maja. Jeśli zamknięcie potrwa dłużej, skutki okażą się katastrofalne.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Raport ZUS: stabilna sytuacja Funduszu Ubezpieczeń Społecznych
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Biznes
ZUS: 13. emerytury trafiły już do ponad 6 mln osób
Materiał partnera
Silna grupa z dużymi możliwościami
Biznes
Premier Australii o Elonie Musku: Arogancki miliarder, który myśli, że jest ponad prawem
Biznes
Deloitte obserwuje dużą niepewność w branży chemicznej