Mieszkaniec jednej z miejscowości w rejonie homelskim na wschodzie Białorusi ulepił na swoim podwórku bałwana. Śnieżna figura miała wąsy, wiadro na głowie i czerwony szalik. Ze zrobionej z patyka ręki zwisał jej łańcuch, drugą kończynę bałwana tworzyły widły. Na bałwanie autor umieścił napis "Niech żyje Białoruś".

Biełsat podał, że po kilku dniach do autora śnieżnej rzeźby przyszedł dzielnicowy, pokazał zdjęcie bałwana i oskarżył mężczyznę o niezgodną z prawem pikietę.

Według portalu, milicję zawiadomili prawdopodobnie sąsiedzi autora bałwana. Mężczyźnie grozi 15 dni aresztu lub grzywna.

Obrońca praw człowieka Leonid Sudalenko poinformował, że w związku z bałwanem w Homlu sporządzono oficjalny raport, a sprawa trafi przed sąd. Sudalenko relacjonował, że w rozmowie z dzielnicowym autor figury przekonywał, iż ewentualną karę za nielegalną pikietę powinien ponieść nie on, lecz bałwan, który przed wizytą milicjanta już się roztopił.

To nie pierwszy przypadek, gdy ulepienie bałwana na Białorusi kończy się przed sądem. W 2019 r. Julia Niczyporuk została ukarana grzywną za udział w nielegalnym zgromadzeniu. Kobieta wraz ze swymi dziećmi ulepiła bałwana, na którym umieściła ulotkę wyrażającą sprzeciw wobec budowy fabryki akumulatorów w Brześciu.