W środę białoruskie służby wkroczyły do biura popularnego blogera Siarhieja Cichanouskiego w Homlu, którego w piątek aresztowano w Grodnie. W tym samym czasie zaczęła się rewizja w jego podmiejskim domku letniskowym, która skończyła się dopiero w czwartek nad ranem. Z relacji niezależnych mediów wynika, że po kilkunastu godzinach przeszukania w domku znaleziono 900 tys. dolarów. Żona opozycjonisty oświadczyła, że żyją skromnie i że znalezione pieniądze do nich nie należą. W niedzielę, po areszcie jej męża, tysiące Białorusinów ustawiło się w długie kolejki w wielu miastach kraju, by złożyć podpis i wesprzeć opozycyjnych kandydatów.
– Nawet gdyby te pieniądze należały do blogera, ma do tego prawo, czas na złożenie deklaracji podatkowej za ubiegły rok jeszcze nie upłynął. Władze próbują wymyślić cokolwiek, by zatrzymać Cichanouskiego w areszcie. W poniedziałek upływa dziesięciodniowy termin i będą musiały albo go wypuścić, albo sprecyzować zarzuty – mówi „Rzeczpospolitej” Waliancin Stefanowicz z mińskiego centrum praw człowieka Wiosna, które uznało blogera za więźnia politycznego. – Od 6 maja na Białorusi zatrzymano co najmniej 195 przeciwników władz, z nich 69 osób trafiło do aresztu – dodaje.
Na represje zareagowali już zachodni dyplomaci w Mińsku - ambasady USA, Wielkiej Brytanii i państw Unii Europejskiej. W środę wydali wspólne oświadczenie, w którym wzywają władze Białorusi do przestrzegania praw człowieka i namawiają do przeprowadzenia „wolnych wyborów”.
W czwartek do kampanii wyborczej włączyła się nawet szefowa CKW Lidzija Jarmoszyna. Stwierdziła, że bloger planował protesty pod jej domem i ona traktuje to jako „groźbę”. Zapowiedziała, że złoży w tej sprawie zawiadomienie do organów ścigania.
– Cichanouski mocno wystraszył reżim. Potrafił zainteresować polityką Białorusinów, którzy wcześniej nie interesowali się nią, potrafił przemówić do nich i wyprowadzić na ulicę – mówi „Rzeczpospolitej” Waler Karbalewicz, czołowy białoruski politolog. – Jeżeli wyjdzie na wolność, będzie stanowił poważne zagrożenie dla reżimu. Próbuje doprowadzić do protestów jeszcze przed wyborami – dodaje.