Zdaniem Marka Michalaka instalowanie w placówkach monitoringu wizyjnego budzi poważne wątpliwości. Nie jest dzięki temu ani bezpieczniej, ani przyjaźniej, szczególnie gdy obraz z kamer – monitorujący prywatne życie dzieci - trafia do osób nieupoważnionych. Rzecznikowi znany jest przypadek kiedy ekrany do odczytu obrazu z monitoringu zostały zainstalowane w mieszkaniu dyrektora placówki i prezesa stowarzyszenia prowadzącego tę placówkę.
- Zwolennicy monitoringu przekonują, że to dobre narzędzie do kontrolowania pracowników, które dodatkowo chroni dzieci przed zagrożeniami zewnętrznymi, np. kradzieżami czy wejściem na teren placówki osób nieuprawnionych. Wygoda sprawowania nadzoru nad jakością realizacji zadań przez pracowników nie może być jednak stawiana ponad dobrem dziecka – uważa Rzecznik Praw Dziecka.
RPD podkreśla, że świadomość stałej obserwacji, może powodować u dzieci utratę zaufania do otoczenia i poczucie ciągłej inwigilacji.
- Dzieci szybko uczą się żyć w oku kamery - zaczynają modelować swoje zachowania i wypracowują strategie radzenia sobie w monitorowanej rzeczywistości. Tak więc kamery stają się negatywnym narzędziem wychowawczym – zauważa Marek Michalak.
Rzecznik zwraca uwagę, że zadaniem placówki jest kształtowanie właściwych warunków do swobodnego i nieskrępowanego rozwoju dzieci i młodzieży w atmosferze wzajemnego zaufania i poszanowania. Instalowanie kamer jest zaprzeczeniem tej idei. Dodatkowo, instalowanie monitoringu wizyjnego w placówkach opiekuńczo-wychowawczych nadaje temu miejscu zdecydowanie bardziej instytucjonalny charakter.