Strajk ma się zacząć 31 lipca i potrwać cztery dni. Zbiegnie się on z posiedzeniem władz Banku Anglii dotyczącym polityki pieniężnej. Pracownikom tej liczącej ponad 350 lat instytucji nie podoba się, że zaproponowano im podwyżki pensji wynoszące tylko 1 proc., gdy inflacja przekracza 2 proc. Związek zawodowy Unite, reprezentujący pracowników banku centralnego, wzywa do prezesa Banku Anglii Marka Carneya do interwencji w obronie interesów załogi. Grozi, że jeśli żądania większej podwyżki płac nie zostaną spełnione, protest zostanie zaostrzony.

- Skutkiem tego, że Bank Anglii nie chce negocjować uczciwej podwyżki płac, będzie to, że należące do niego budynki, w tym siedziba Threadneedle Street w londyńskim City nie będą faktycznie funkcjonowały bez personelu pomocniczego i ochrony – twierdzi Mercedes Sanchez ze związku Unite.

Bank Anglii proponując pracownikom 1-proc. podwyżkę płac, prawdopodobnie dostosował się on jednak do standardów obowiązujących w administracji rządowej. Podwyżki płac pracowników sektora publicznego zostały ograniczone przez rząd do 1 proc. rocznie. Ograniczenie takie formalnie nie obowiązuje Banku Anglii, który jest instytucją niezależną.