– PiS domyka komisję siłą. Nie przesłuchaliśmy wielu bardzo ważnych świadków, a niektórych należy wezwać jeszcze raz – ocenia Brejza.
Według posła ponownie powinien zostać przesłuchany prokurator Marek Siemczonek, który stał na czele Wydziału Przestępczości Gospodarczej gdańskiej Prokuratury Okręgowej, gdy trafiła tam sprawa Amber Gold (dziś jest w Prokuraturze Krajowej), a także ówcześni szefowie gdańskiej apelacji, która miała wiedzę z ostrzeżeń KNF o Amber Gold i powinna nadzorować śledztwa.
Brejza wskazuje też na niewyjaśniony kluczowy wątek sprawy: ukrycie pisma szefa KNF do ówczesnego prokuratora generalnego z ostrzeżeniem, że Amber Gold może być oszustwem, które spowoduje setki milionów złotych strat. Do Prokuratury Generalnej skarga z KNF trafiła w listopadzie 2011 r. , ale do Andrzeja Seremeta nigdy nie dotarła. Winni rzekomej „omyłki" byli dyrektorzy biura.
Pytania bez odpowiedzi
Komisja śledcza obnażyła porażającą jakość pracy organów ścigania i urzędów skarbowych, które na Amber Gold patrzyły przez palce, tłumacząc się głównie nadmiarem obowiązków. Tymczasem ważny funkcjonariusz ABW zeznał, że już pod koniec lipca 2012 r. był „materiał na zarzuty" dla właścicieli Amber Gold – m.in. za sfałszowanie przelewu do sądu o wpłacie miliona złotych na kapitał zakładowy spółki. Ale prokuratura zwlekała z decyzją. Nie dała zgody na zajęcie majątku spółki, w tym złota, i na przeszukania w kościele dominikanów (twórcy piramidy przyjaźnili się z ówczesnym przeorem klasztoru, który po zatrzymaniach zrzucił habit). ABW naciskała też na szefową Urzędu Kontroli Skarbowej z Gdańska Małgorzatę Bogumił, by złożyła zawiadomienie do prokuratury w sprawie spółki. Nigdy tego nie zrobiła.
Komisja będzie chciała w raporcie pokazać, że zatrudnienie w OTL Express (linie lotnicze, które kupił Amber Gold) syna Donalda Tuska – Michała – miało być, i było, parasolem ochronnym dla całego procederu. – 300 mln zł przepalono w liniach lotniczych, choć z góry było wiadomo, że się to nie powiedzie. Stawiam tezę, że była to gra obliczona na upadek LOT – mówi poseł Rzymkowski.
Komisja kończy prace z dużym niedosytem. Nie tylko nie ustaliła, kto miał stać za Marcinem P., ale też dlaczego w 2008 r. (w ciągu sześciu lat przed założeniem piramidy gdańskie sądy skazywały go aż dziewięć razy) udało mu się wyjść z więzienia i rozkręcić spółkę – z dwóch lat wyroku przyszły prezes Amber Gold odsiedział cztery miesiące. Nie będzie przesłuchany sędzia ze Starogardu Gdańskiego, który niezgodnie z prawem anulował P. odsiadkę, co ujawniła niedawno „Rzeczpospolita". Dlaczego? – Sędziowie są niezawiśli, nie możemy pytać o motywy – tłumaczy Rzymkowski.