Komisja ds. Amber Gold hamuje

Były premier ma być ostatnim świadkiem komisji ds. Amber Gold. Prawo i Sprawiedliwość robi miejsce dla nowej komisji ds. wyłudzeń VAT.

Aktualizacja: 18.07.2018 08:43 Publikacja: 17.07.2018 19:17

Komisja ds. Amber Gold hamuje

Foto: Fotorzepa, Mateusz Dąbrowski

Były minister finansów Jan Vincent Rostowski, były szef KPRM Tomasz Arabski oraz na koniec, we wrześniu, były premier Donald Tusk – to ostatni świadkowie, jacy staną przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold, która po dwóch latach kończy prace. W listopadzie gotowy będzie jej raport. Co się w nim znajdzie?

Marcin P. „słupem"?

– W mojej opinii Marcin P., prezes Amber Gold, był słupem. W oszustwie pomogła mu zadziwiająca indolencja organów państwa, które były ślepe, nieme i głuche. Trudno to uznać za zbieg okoliczności – mówi nam Tomasz Rzymkowski, poseł Kukiz'15, członek komisji.

Sejmowi śledczy nie znaleźli jednak dowodów na to, kto stał za Marcinem P. i przejął pieniądze (851 mln zł) z piramidy finansowej za niemym przyzwoleniem służb specjalnych, skarbowych i kontrolnych. Nie ustaliła tego także łódzka prokuratura, która oskarżyła tylko P.

– Winę, a także wyłączne konsekwencje za aferę według prokuratury ponosi jedynie małżeństwo P. (Marcin P. i jego żona, wiceprezes Amber Gold – red.) – podkreśla Rzymkowski, który będzie współautorem raportu prezydium komisji. Wszystko wskazuje na to, że teza o rzeczywistej roli Marcina P. znajdzie się w głównym raporcie.

Co ciekawe, z poglądem, iż Marcin P. był słupem, za którym stali mocniejsi zleceniodawcy, zgadza się opozycja – wielokrotnie mówił o tym poseł PO Krzysztof Brejza, który uważa, że speckomisja nie powinna już kończyć prac.

– PiS domyka komisję siłą. Nie przesłuchaliśmy wielu bardzo ważnych świadków, a niektórych należy wezwać jeszcze raz – ocenia Brejza.

Według posła ponownie powinien zostać przesłuchany prokurator Marek Siemczonek, który stał na czele Wydziału Przestępczości Gospodarczej gdańskiej Prokuratury Okręgowej, gdy trafiła tam sprawa Amber Gold (dziś jest w Prokuraturze Krajowej), a także ówcześni szefowie gdańskiej apelacji, która miała wiedzę z ostrzeżeń KNF o Amber Gold i powinna nadzorować śledztwa.

Brejza wskazuje też na niewyjaśniony kluczowy wątek sprawy: ukrycie pisma szefa KNF do ówczesnego prokuratora generalnego z ostrzeżeniem, że Amber Gold może być oszustwem, które spowoduje setki milionów złotych strat. Do Prokuratury Generalnej skarga z KNF trafiła w listopadzie 2011 r. , ale do Andrzeja Seremeta nigdy nie dotarła. Winni rzekomej „omyłki" byli dyrektorzy biura.

Pytania bez odpowiedzi

Komisja śledcza obnażyła porażającą jakość pracy organów ścigania i urzędów skarbowych, które na Amber Gold patrzyły przez palce, tłumacząc się głównie nadmiarem obowiązków. Tymczasem ważny funkcjonariusz ABW zeznał, że już pod koniec lipca 2012 r. był „materiał na zarzuty" dla właścicieli Amber Gold – m.in. za sfałszowanie przelewu do sądu o wpłacie miliona złotych na kapitał zakładowy spółki. Ale prokuratura zwlekała z decyzją. Nie dała zgody na zajęcie majątku spółki, w tym złota, i na przeszukania w kościele dominikanów (twórcy piramidy przyjaźnili się z ówczesnym przeorem klasztoru, który po zatrzymaniach zrzucił habit). ABW naciskała też na szefową Urzędu Kontroli Skarbowej z Gdańska Małgorzatę Bogumił, by złożyła zawiadomienie do prokuratury w sprawie spółki. Nigdy tego nie zrobiła.

Komisja będzie chciała w raporcie pokazać, że zatrudnienie w OTL Express (linie lotnicze, które kupił Amber Gold) syna Donalda Tuska – Michała – miało być, i było, parasolem ochronnym dla całego procederu. – 300 mln zł przepalono w liniach lotniczych, choć z góry było wiadomo, że się to nie powiedzie. Stawiam tezę, że była to gra obliczona na upadek LOT – mówi poseł Rzymkowski.

Komisja kończy prace z dużym niedosytem. Nie tylko nie ustaliła, kto miał stać za Marcinem P., ale też dlaczego w 2008 r. (w ciągu sześciu lat przed założeniem piramidy gdańskie sądy skazywały go aż dziewięć razy) udało mu się wyjść z więzienia i rozkręcić spółkę – z dwóch lat wyroku przyszły prezes Amber Gold odsiedział cztery miesiące. Nie będzie przesłuchany sędzia ze Starogardu Gdańskiego, który niezgodnie z prawem anulował P. odsiadkę, co ujawniła niedawno „Rzeczpospolita". Dlaczego? – Sędziowie są niezawiśli, nie możemy pytać o motywy – tłumaczy Rzymkowski.

Posłom nie udało się też przesłuchać najistotniejszego świadka, mec. Łukasza Daszuty (b. członka rady nadzorczej, rzecznika prasowego Amber Gold i obrońcy P.). Zasłonił się tajemnicą, nie odpowiedział na żadne pytanie. Sąd ukarał go grzywną, bo „przekroczył granice tajemnicy obrończej", ale się od tego odwołał. Zażalenie czeka na rozpatrzenie.

Sejmowa komisja ds. Amber Gold złożyła w ciągu dwóch lat 15 zawiadomień do prokuratury m.in. w sprawie byłych szefów Urzędu Lotnictwa Cywilnego, którzy nieodpowiednio nadzorowali OLT Express.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Kraj
Starcia na prawicy. Ziobryści kłócą się z PiS, w PiS targi o miejsca na listach
Kraj
Wizy wydano, informatycy nie przyjechali. Kolejna afera wizowa?
Kraj
Podejrzany o plagiat szef rządowej komisji straci posadę
Kraj
Wysoka kara finansowa dla TVN za reportaż "Franciszkańska 3" o Karolu Wojtyle