Jak donosi „Die Zeit”, Biacsics trafił na początku listopada do szpitala w Wiedniu. Według gazety jego stan był bardzo ciężki - mężczyzna prawie nie mógł oddychać. Mimo to sympatyk ruchu „Querdenker” nie chciał być tam leczony. Pomimo pozytywnego wyniku testu na koronawirusa miał upierać się, że już pokonał Covid-19.

Biacsics zdecydował się na wypisanie ze szpitala i powrót do domu na własną odpowiedzialność, choć jego stan zagrażał życiu. Następnie przeciwnik szczepionek przeciw Covid-19 próbował na własną rękę zastosować kurację, którą swego czasu reklamował były prezydent USA Donald Trump. Po przybyciu do domu Biacsics wstrzyknął sobie dwutlenek chloru i chlorek sodu. Dwa dni później już nie żył. Według informacji na jego stronie na Facebooku, do chorego została wezwana w końcu karetka, ale na ratunek było już za późno.

Austriacki antyszczepionkowiec zaczął czuć się gorzej już pod końca października. 65-latek cierpiał na biegunkę, gorączkę i kaszel. „Oficjalnie zostanie uwzględniony w statystykach jako ofiara koronawirusa. Ale ja wiem lepiej” – napisał w mediach społecznościowych jego syn. Austriackie media podkreślają, że wielu sympatyków Biacsicsa jest przekonanych, że jeden z liderów tego ruchu został celowo otruty.

Czytaj więcej

Śledztwo przeciw liderowi antyszczpionkowców. "Kret" w niemieckiej prokuraturze

Dwa tygodnie przed śmiercią Biacsics demonstrował przeciwko obostrzeniom, związanym z pandemią, w stolicy kraju, Wiedniu. We wrześniu na antenie ORF przekonywał, że „na oddziałach intensywnej terapii są głównie zaszczepieni ludzie, jest 67 procent zaszczepionych”. Kiedy reporter zwrócił mu uwagę, że to nieprawda, odparł, że otrzymał w tej sprawie „poufne informacje”.