Wniosek o szkodliwości silikonowych implantów został sformułowany na podstawie analizy stanu zdrowia niemal 100 tys. kobiet, które poddały się zabiegowi powiększenia piersi z zastosowaniem tego rodzaju implantów. Wyniki badań opisało medyczne pismo „Annals of Surgery”.
Informacje o szkodliwości implantów piersiowych nie pierwszy raz nagłaśniane są w mediach. W ubiegłym roku „Rzeczpospolita” pisała m.in. o pozwie za sprzedaż zagrażających zdrowiu implantów piersiowych dla Mentor Worldwide, firmy należącej do jednego z największych na świecie producentów leków, sprzętu medycznego i kosmetyków - Johnson & Johnson. Mentor Worldwide oraz dwie inne firmy: Allergan i Sientra, są obecnie jedynymi podmiotami w Stanach Zjednoczonych, które posiadają zezwolenie na sprzedaż silikonowych implantów stosowanych w chirurgii plastycznej
W odpowiedzi na obawy opinii publicznej FDA (Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków) już na początku lat 90. XX wieku zakazała używania silikonowych implantów piersi, przypomina onet.pl. Uważano, że mogą one sprzyjać nowotworom, chorobom tkanki łącznej i chorobom autoimmunologicznym.
Późniejsze badania nie wykazały jednak związku między implantami piersi i tymi chorobami. FDA zatwierdziła więc implanty wypełnione żelem silikonowym od trzech producentów. Jednocześnie przeprowadzono duże badania (LPAS) w celu monitorowania długoterminowych wyników dotyczących zdrowia i bezpieczeństwa stosowania implantów piersi wykonanych z silikonu.
Opierając się na tym materiale, dr Mark W. Clemens i jego koledzy z University of Texas M.D. Anderson Cancer Center w Houston przeprowadzili największą jak dotąd analizę wyników zabiegów wszczepiania implantów. Duża baza danych pozwoliła na ocenę ryzyka rzadkich powikłań.
Naukowcy przeanalizowali dane niemal 100 tys. pacjentek włączonych do LPAS pomiędzy rokiem 2007 a latami 2009 - 2010. Ponad 80 tys. pacjentek otrzymało implanty silikonowe, reszta - implanty wypełnione sterylnym roztworem soli fizjologicznej.