Reklama

Białecki: jestem zaskoczony, że zostałem prezesem

Rozmowa z Mariuszem Białeckim, prezesem Krajowej Rady Notarialnej

Aktualizacja: 18.07.2015 15:55 Publikacja: 18.07.2015 00:01

Mariusz Białecki

Mariusz Białecki

Foto: materiały prasowe

Czy rozpoczynając karierę przypuszczał Pan, że zostanie prezesem Krajowej Rady Notarialnej?

Mariusz Białecki: Nie. Dotąd jestem wręcz zaskoczony. Tym bardziej, że wybory w samorządzie notarialnym są przecież dwustopniowe. Najpierw wytypowali mnie koledzy z izby i to jeszcze jestem w stanie zrozumieć. Potem jednak notariusze z całego kraju wybrali mnie spośród 11 kandydatów. Więc element relacji osobistych nie miał żadnego znaczenia. A tak na marginesie to nie przesadzajmy z tą karierą, to raczej ogromna odpowiedzialność i duża praca.

Czy Pana rodzice też wykonywali zawód notariusza?

Nie, nie pochodzę z prawniczej rodziny. Decyzję o wyborze prawa podjąłem w szkole średniej. Kiedy poszedłem do liceum, wybuchła nam w kraju wolność. Wszystko się zmieniało. Zafascynowało mnie to, że system prawny jest tworzony właściwie od nowa. Mówiono nam, że społeczeństwo obywatelskie będzie się opierało na socjologach i prawnikach. To pomogło mi w podjęciu decyzji o wyborze kierunku studiów.

Czy był Pan pilnym studentem?

Reklama
Reklama

Takim średnio pilnym. Oczywiście, nie stroniłem od życia towarzyskiego, ale studia prawnicze są wymagające. Swoje trzeba wykuć. Nadnaturalne zdolności nie zastąpią lektury przepisów. Opowieści o tym, że ktoś przygotował się do egzaminu w jeden wieczór trzeba włożyć między bajki. Oczywiście, niektórym udawało się zaliczyć jakiś mniej istotny przedmiot fartem.

Pamiętam, że zdawałem egzamin z języka obcego z moim przyjacielem. Kolega nie miał zdolności językowych. Egzaminatorka z pobłażaniem patrzyła na jego próby wypowiedzi. Ku naszemu zaskoczeniu, nagle mu przerwała i ... zaordynowała dietę złożoną z większej ilości ryb. Bo ponoć fosfor dobrze działa na umysł. Kolega jakoś egzamin zdał i być może posłuchał rady egzaminatorki, bo dziś jest wybitnym prawnikiem i uniwersyteckim nauczycielem akademickim. Języka obcego jednak nadal nie opanował.

Czy na studiach działał Pan w samorządzie studenckim?

Nie. Ciągoty do działania w samorządzie odkryłem w sobie dopiero, gdy zostałem notariuszem.

Dlaczego zdecydował się Pan na notariat?

Na zawód notariusza zdecydowałem się podczas praktyk studenckich. Myślałem, że praca rejenta jest nudna. Pracuje w ciszy swojego gabinetu. Nie odnosi jakiś spektakularnych sukcesów.

Reklama
Reklama

Jednak, kiedy przeplatałem sznureczki, zszywając wypisy aktów notarialnych zacząłem zwracać uwagę na treść tych dokumentów i okazało się, że aby napisać taki akt, trzeba mieć bardzo szeroką interdyscyplinarną wiedzę – od prawa cywilnego, przez handlowe i podatkowe po rodzinne. Zaczęło mnie to fascynować. Trochę swoją pasją zaraził mnie prowadzący kancelarię, w której odbywałem praktyki, Paweł Błaszczak, człowiek niezwykle dynamiczny i rzutki. Potem zresztą został moim patronem.

Na aplikacji stopniowo poznawałem złożoność zawodu rejenta i utwierdziłem się w przekonaniu, że jest tym, który chce wykonywać. Aplikację odbyłem na przełomie wieków. Na roku, w izbie warszawskiej, było wówczas zaledwie piętnaście osób. Relacje z innymi aplikantami były więc bardzo bliskie i takie pozostały Do tej pory służymy sobie radą. Nie konkurujemy ze sobą. Warto podkreślić, że zajęcia na aplikacji miały kiedyś charakter seminariów, wymiany poglądów. Teraz raczej przypominają akademickie wykłady. Szkoda.

Dlaczego zainteresował się pan pracą w samorządzie zawodowym?

Przekonali mnie koledzy z aplikacji. Byliśmy pierwszą radą okręgową, w której znalazło się bardzo dużo osób młodych. Wcześniej w samorządzie zasiadali wyłącznie notariusze z długoletnim doświadczeniem. A przecież młodych w notariacie przybywało i nadal przybywa. Dobrze, że nasz głos stał się lepiej słyszalny. I tego też życzę naszym młodym kolegom.

—rozmawiała Katarzyna Wójcik

Prawo karne
Prokurator krajowy o śledztwach ws. Ziobry, Romanowskiego i dywersji
Konsumenci
Nowy wyrok TSUE ws. frankowiczów. „Powinien mieć znaczenie dla tysięcy spraw”
Praca, Emerytury i renty
O tym zasiłku mało kto wie. Wypłaca go MOPS niezależnie od dochodu
Samorząd
Więcej czasu na plany ogólne w gminach. Bruksela idzie Polsce na rękę
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Nieruchomości
Co ze słupami na prywatnych działkach po wyroku TK? Prawnik wyjaśnia
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama