Reklama
Rozwiń
Reklama

Losem śmieci nikt się nie przejmuje

Większość gmin nie sprawdza, czy odpady komunalne trafiają?do właściwych instalacji.

Publikacja: 04.02.2014 07:10

Firmy odbierające śmieci od mieszkańców szukają jak najtańszych rozwiązań. Efekt? Do regionalnych instalacji przetwarzania odpadów komunalnych (RIPOK) trafia za mało śmieci. A kontrola losu odpadów w zasadzie nie istnieje.

Według szacunków do instalacji trafia średnio od 30 do 50 proc. mniej odpadów niż w 2012 r., czyli przed wejściem w życie nowych zasad odbioru śmieci.  A powinno być ich więcej, skoro w nowym systemie każdy płaci za odbiór odpadów i nie opłaca się ich np. wywozić do lasu. Ponadto prawo wskazuje, że to właśnie do RIPOK mają być zawożone zmieszane odpady komunalne. Dla firm transportujących śmieci ważniejsze od przestrzegania prawa są pieniądze.

– Instalacje zastępcze są tańsze niż RIPOK. Za tonę odpadów płaci się w nich ok. 170–190 zł, a w RIPOK ok. 250 zł – mówi Jadwiga Sołtysek, radca prawny z kancelarii KSP Legal & Tax Advice. Zaznacza, że przekazywanie odpadów komunalnych do innych instalacji niż RIPOK, gdy ten ma moce przerobowe, jest nielegalne. Dziwi się, że nikt z tym nic nie robi i nie ma kontroli kwartalnych sprawozdań, w których przedsiębiorcy odbierający odpady muszą wskazać instalacje, do których je przekazali.

Gminy nie są karane za brak weryfikacji sprawozdań firm śmieciowych

– Jeżeli przedsiębiorca podaje w nich inną instalację niż RIPOK, to wójt, burmistrz lub prezydent miasta ma dowód na łamanie prawa i może łatwo wyciągnąć konsekwencje – zaznacza Jadwiga Sołtysek.

Reklama
Reklama

Zgodnie z ustawą o utrzymaniu czystości i porządku w gminach przedsiębiorcy, który nie przekazuje zmieszanych odpadów komunalnych od mieszkańców do regionalnej instalacji, grozi od 500 zł do 2 tys. zł kary.

– Nie słyszałem, by jakikolwiek samorząd sięgnął po te sankcje i szybko to nie nastąpi – uważa Krzysztof Kawczyński z Rady RIPOK. Tłumaczy, że obecnie gminy mają tendencję do zaniżania cen za odbiór odpadów. – Jeżeli samorządy zaczęłyby wszystko sprawdzać, to okazałoby się, że w niektórych rejonach ceny powinny być nawet dwa razy wyższe – wskazuje.

Co prawda, są gminy, które znają los odpadów i wszystko kontrolują. Tak jest np. w Komprachcicach w województwie opolskim. Wójt Paweł Smolarek tłumaczy, że wprowadzili system, który w czasie rzeczywistym pozwala urzędnikom kontrolować, co dzieje się ze śmieciami.

– Do każdego pojemnika jest dołączony czip i odpady są ważone w momencie ich odbioru. Na bieżąco mamy informację o tym, ile odebrano odpadów i gdzie trafiły – mówi Paweł Smolarek.

Firmy odbierające śmieci od mieszkańców szukają jak najtańszych rozwiązań. Efekt? Do regionalnych instalacji przetwarzania odpadów komunalnych (RIPOK) trafia za mało śmieci. A kontrola losu odpadów w zasadzie nie istnieje.

Według szacunków do instalacji trafia średnio od 30 do 50 proc. mniej odpadów niż w 2012 r., czyli przed wejściem w życie nowych zasad odbioru śmieci.  A powinno być ich więcej, skoro w nowym systemie każdy płaci za odbiór odpadów i nie opłaca się ich np. wywozić do lasu. Ponadto prawo wskazuje, że to właśnie do RIPOK mają być zawożone zmieszane odpady komunalne. Dla firm transportujących śmieci ważniejsze od przestrzegania prawa są pieniądze.

Reklama
Sądy i trybunały
Karol Nawrocki zablokował nominacje 46 sędziów. Czy prezydent mógł to zrobić?
Podatki
Darowizna od rodzica powinna iść na konto dziecka. Bo fiskus ją opodatkuje
Praca, Emerytury i renty
Wiek emerytalny jest, ale brakuje stażu pracy. Czy jest szansa na emeryturę z ZUS?
Nieruchomości
Będą ważne zmiany w prawie budowlanym? „Żółta kartka” zamiast blokady inwestycji
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Prawo rodzinne
Szybki rozwód bez sądu będzie możliwy. Rząd przyjął projekt
Materiał Promocyjny
eSIM w podróży: łatwy dostęp do internetu za granicą, bez opłat roamingowych
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama