Ogień, najbardziej śmiertelny pożar z udziałem dzieci we Francji od dekady, wybuchł krótko po północy w wynajętym domu rodzinnym w Charly-sur-Marne, mieście położonym około 80 kilometrów na wschód od Paryża w Szampanii.

Matka i dzieci udusiły się od dymu, który wypełnił dom, gdy byli uwięzieni na strychu - poinformował AGP lokalny prokurator Julien Morino-Ros.

Ze wstępnych ustaleń wynika, że do pożaru doszło w wyniku uszkodzenia suszarki do ubrań, która znajdowała się na parterze budynku.

Sąsiedzi zadzwonili do straży pożarnej, aby zgłosić pożar tuż przed 1:00 w nocy.

Czytaj więcej

Tragedia w kopalni "Pniówek". Idą po zmarłych kolegów

Mąż kobiety, ojciec trójki dzieci, został uratowany przez strażaka, który mieszka w pobliżu i który interweniował zanim jego koledzy przybyli na miejsce. Mężczyzna doznał poważnych, ale nie zagrażających życiu poparzeń i został zabrany do szpitala.

Według prokuratora, próbował on ugasić pożar i powiedział swojej żonie i dzieciom - pięciu dziewczynkom i dwóm chłopcom - aby szukali schronienia przed płomieniami na ich przerobionym poddaszu na drugim piętrze.

Decyzja ta okazała się tragiczna, ponieważ gęsty dym kierował się w górę budynku przez klatkę schodową. 

Strażacy z trudem dostali drabiny do górnych okien domu, ze względu na wąską ulicę, przy której znajduje się budynek w centrum wioski liczącej 2600 mieszkańców. Elektryczne żaluzje okienne były zablokowane z powodu przerwy w dostawie prądu wywołanej przez wadliwe urządzenie, co dodatkowo utrudniało akcję ratunkową.

W akcji gaszenia budynku udział brało 80 strażaków. 

To najtragiczniejszy tego rodzaju incydentem we Francji od 2013 roku, kiedy pięcioro dzieci w wieku od dwóch do dziewięciu lat zmarło z powodu uduszenia w północnej Francji.