Reklama
Rozwiń
Reklama

Świadek Donald Tusk nie pogrążył Arabskiego

Partia rządząca jest rozczarowana zeznaniami byłego premiera w procesie o błędy w organizacji lotu do Smoleńska. Część rodzin ofiar także.

Aktualizacja: 23.04.2018 21:07 Publikacja: 23.04.2018 20:15

Były premier przekonywał sąd, że nigdy nie było planu wspólnego lotu z prezydentem Lechem Kaczyńskim

Były premier przekonywał sąd, że nigdy nie było planu wspólnego lotu z prezydentem Lechem Kaczyńskim na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.

Foto: PAP, Bartłomiej Zborowski

Szef Rady Europejskiej, były premier Donald Tusk zeznawał w poniedziałek w Sądzie Okręgowym w Warszawie na procesie dotyczącym organizacji wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia 2010 r.

Rewelacji nie było – pełnomocnikom rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej nie udało się postawić pytań, które mogłyby zapędzić Tuska w kozi róg. Były premier stwierdził, że nie odpowiadał za projekt wizyty.

– W kompetencji premiera nie znajduje się kwestia logistycznej organizacji tego rodzaju wizyt – mówił Tusk. Twierdził, że zaproszenie na obchody zbrodni katyńskiej otrzymał od premiera Rosji. Przekonywał, że nigdy nie było planów wspólnego lotu z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Czy miał informację, że prezydent chce zorganizować wspólną wizytę? – Nie, wręcz przeciwnie – odparł Tusk.

Szef RE kilkakrotnie zapewniał sąd, że nikt nie informował go, iż lotnisko w Smoleńsku nie jest bezpieczne. – Na pewno bym pamiętał, gdyby ktoś przyszedł i powiedział, by nie lecieć – zeznał Tusk (lotnisko było nieczynne – red.).

– Nie sądzę, by jakikolwiek premier na świecie przed wyjazdem sprawdzał stan techniczny – zarówno w przypadku podróży samolotem, jak i samochodem – mówił świadek i złośliwie nawiązał do serii wypadków BOR i SOP.

Reklama
Reklama

– Jak widać w ostatnim czasie, oba środki transportu są równie ryzykowne – ironizował.

Pracę swojego ministra Tomasza Arabskiego, oskarżonego o zaniedbania przy organizacji lotu, były premier ocenił wysoko. Z kolei pytany o rozmowę, jaką 1 września 2009 r. odbył z Putinem na molo w Sopocie, odparł, że była „kurtuazyjna". – Pokazywałem plażę, po której biegam, gdzie jest mój dom – mówił. Putin miał stwierdzić, że „ma bardzo dużo ochrony i z tego powodu cierpi".

Część pytań Tusk kwitował słowami: „nie mam tego w pamięci, nie przypominam sobie, nie interesowałem się tym".

Zeznania świadka politycy PiS opatrzyli dosadnym komentarzem: „Sienkiewicz miał rację, że w czasie rządów PO państwo istniało teoretycznie. Premier nie miał wiedzy, nie interesował się, nie zajmował, nic nie wiedział. Taki obraz powstaje po przesłuchaniu D. Tuska" – napisała na Twitterze Beata Mazurek, rzeczniczka Klubu PiS. „Teoretyczne państwo Platformy" – wtórowało PiS.

Do procesu doprowadził upór bliskich ofiar katastrofy smoleńskiej, którzy w 2014 r. wnieśli do sądu prywatny akt oskarżenia przeciwko Tomaszowi Arabskiemu (w 2010 r. był szefem Kancelarii Premiera). Na ten krok zdecydowali się, kiedy warszawska prokuratura umorzyła śledztwo, uznając, że przy organizacji lotu urzędnicy nie popełnili przestępstwa.

Obecny proces ma wykazać, czy Arabski i cztery inne osoby z KPRM zaniedbali swoje obowiązki, przygotowując tragiczny w skutkach lot z 10 kwietnia. Zginęło wtedy 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński z małżonką.

Reklama
Reklama

Sposób organizacji lotów najważniejszych osób w państwie z lat 2005–2010 zbadała po katastrofie NIK. Uznała, że ta kwestia leżała w kompetencjach szefa Kancelarii Premiera – i są dowody na to, iż KPRM brała udział – jako koordynator – w organizacji wyjazdu.

Główny zarzut wobec Arabskiego, jaki wskazują prywatni oskarżyciele, dotyczy tego, że nie złożył on zamówienia na lot prezydenta Lecha Kaczyńskiego zgodnie z instrukcją HEAD, regulującą loty VIP-ów.

Piotr Walentynowicz, wnuk Anny Walentynowicz i oskarżyciel posiłkowy w procesie, nie jest zadowolony z przesłuchania Tuska. – Na wiele ważnych pytań nie uzyskaliśmy odpowiedzi, jednak kilka razy złapałem go na kłamstwie – mówi nam Walentynowicz. Jakim? – Że nie nadzorował pracy Arabskiego lub nie znał statusu tragicznego lotu – odpowiada.

Z kolei Paweł Deresz, wdowiec po Jolancie Szymanek-Deresz, z niesmakiem ocenia zachowanie oskarżycieli. – Pytania pokazały, jak nisko można upaść. Bez żadnych argumentów poza przypuszczeniami i insynuacjami. Tusk zachował się jak mąż stanu i pokazał siłę faktów – mówi nam Paweł Deresz.

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama