"Rzeczpospolita" poznała treść wniosku do prezydenta o ułaskawienie bohatera afery, która zaszkodziła PO przed wyborami w 2015 r. Sprowadzony właśnie do kraju Marek Falenta jest prawomocnie skazany na 2,5 roku za zlecenie podsłuchów w restauracjach. 1 lutego miał zacząć odsiadkę, ale zniknął. Wpadł w kwietniu w Hiszpanii. Do Andrzeja Dudy napisał z więzienia w Walencji. To trzeci jego wniosek o ułaskawienie – dwa poprzednie nie przyniosły efektu.
Więcej o aferze podsłuchowej: Falenta proponuje układ za ułaskawienie
- Marek Falenta jest skazany prawomocnym wyrokiem sądowym. W trakcie procesu był czas na ujawnianie wszystkich informacji, by wybronić się w tej sprawie. Moim zdaniem zachowuje się jak desperat - ocenił we wtorek Michał Dworczyk w radiowej Jedynce. Jego zdaniem biznesmen, który w niedzielę trafił do Polski, "wykonuje nerwowe ruchy i jest w tym kompletnie niewiarygodny". - Te różne oskarżenia nie mają nic wspólnego z rzeczywistością - stwierdził.
Według szefa KPRM "ciekawe jest zachowanie opozycji, dla której Falenta do niedawna był źródłem zła i symbolem wszystkiego co najgorsze, a teraz chcą, by stał się autorytetem i wyrocznią". - Dopóki nie ma dowodów, poruszamy się w sferze plotek i pomówień - dodał.
Po ujawnieniu przez „Rzeczpospolitą" listu Marka Falenty do prezydenta Andrzeja Dudy, w którym biznesmen ostrzega, że jeśli nie zostanie ułaskawiony, ujawni politycznych mocodawców afery taśmowej, opozycja mówi o szantażu ze strony biznesmena. – Prokuratura pisowska będzie robić wszystko, by ukryć mocodawców – stwierdził Krzysztof Brejza z PO.