Wczoraj ratusz otrzymał pismo Jarosława Kaczyńskiego, w którym wytyka on dziewięć uchybień w projekcie statutu, przyjętym we wrześniu przez Radę Warszawy.
Premier nie kwestionuje ani przekazywania zadań z ratusza do dzielnic (co budziło wątpliwości niektórych radnych PiS), ani preambuły statutu (na którą nie chcieli zgodzić się radni lewicy, gdyż zawierała odwołanie do Boga). Wytyka natomiast, że herb stolicy, ustalony w ustawie warszawskiej i niezmienny od lat 90., nie został zaopiniowany przez MSWiA, choć zdaniem premiera – zgodnie z aktualnymi przepisami – władze stolicy powinny o taką opinię wystąpić. A więc teoretycznie warszawska syrenka w herbie jest nielegalna. Ten zarzut najbardziej zaskoczył rajców.
– To absurd. Czy zatem Lech Kaczyński jako prezydent stolicy posługiwał się nieformalnym herbem? – pyta szef komisji statutowej rady miasta Lech Jaworski (PO).
Premier ocenił też, że dzielnice nie mogą używać odrębnych herbów; prosił o doprecyzowanie przepisów o finansach miasta; zwrócił uwagę na brak zapisów dotyczących mienia stolicy, podziału komisji w radzie czy uzasadnienia, dlaczego pod inicjatywą uchwałodawczą mieszkańców musi podpisać się 15 tys. osób.
Rzecznik ratusza Tomasz Andryszczyk ocenia uwagi jako techniczne: – Ale doceniamy, że premier przekonał się wreszcie do decentralizacji władzy w stolicy.