Zapowiada pani podwyżki. Czy w NFZ w przyszłym roku znajdą się dodatkowe pieniądze? Poprzedni rząd chciał wydać na leczenie kilka miliardów, które do tej pory trafiały do Funduszu Pracy.
Czekam jeszcze na bilans Narodowego Funduszu Zdrowia. Wtedy będę wiedziała, jakimi środkami dysponuje Fundusz. Spodziewam się, że pieniędzy w NFZ w przyszłym roku będzie więcej, bo wzrastają wynagrodzenia, a to od ich wysokości zależy składka zdrowotna. Co się stanie z tym projektem przekazania do NFZ części pieniędzy z Funduszu Pracy, zdecyduje rząd. Ale warto pamiętać, że jeszcze w poprzedniej kadencji przeciwni temu rozwiązaniu byli i minister finansów, i minister pracy.
Czy będzie pani zabiegać o podniesienie składki zdrowotnej? To także obiecywał poprzedni rząd...
Uważam za nieuczciwość wyciąganie kolejnych pieniędzy od pacjentów, jeśli towarzyszy temu totalny bałagan w służbie zdrowia. Bez naprawy systemu podnoszenie składki nie ma sensu.
Po co dzielić Narodowy Fundusz Zdrowia?
Pacjenci boją się powrotu do kas chorych. Tego, że wyjeżdżając na wakacje, stracą dostęp do leczenia. Centralizacja Funduszu, zarządzanie w jednym miejscu ponad 40 mld zł składek powoduje, że część oddziałów jest bardzo zamożna i pod koniec roku nie bardzo wie, co zrobić ze swoimi pieniędzmi, a część zalega szpitalom z opłatami za zabiegi ponad limit. Trzeba to zracjonalizować. Opłaty za leczenie nie powinny być, jak w tej chwili, ustalane przez monopolistę, ale muszą się opierać na prawdziwym rachunku kosztów. To pacjent jest podmiotem systemu służby zdrowia i ma prawo decydować o swoich pieniądzach. Jeśli będzie mógł wybierać fundusz, to będzie miał też wpływ na to, kto go będzie leczył. Poza tym szpital, podpisując umowę z funduszem, wybierze ten, który zaproponuje mu najbardziej rzetelną stawkę za leczenie.