– W bieżącym tygodniu powinniśmy osiągnąć postęp w rozmowach ze stroną amerykańską w sprawie tarczy antyrakietowej – powiedział wczoraj premier. Donald Tusk dodał, że płyną do niego „optymistyczne sygnały”. Zdaniem szefa rządu dziś jest bardziej prawdopodobne niż kilka tygodni temu, że propozycje strony polskiej zostaną przez USA uwzględnione. – Zmiana postawy rządu jest dla mnie miła – powiedział prezydent Lech Kaczyński, pytany o negocjacje w sprawie tarczy.
Rozmowom, które potrwają dwa dni, mają przewodniczyć główny negocjator ze strony amerykańskiej John Rood oraz Donald Tusk. Kiedy 4 lipca premier odrzucił ofertę ulokowania bazy na zasadach zaproponowanych przez USA, przedstawił swoje oczekiwania. – Nie uzyskaliśmy gwarancji wzmocnienia bezpieczeństwa Polski. Jesteśmy wciąż gotowi do współpracy, ale czekamy na deklarację i odpowiedź Amerykanów – mówił wtedy.
Premier w lipcu podkreślał też, że historyczne doświadczenia związane z sąsiadami Polski wymagają szczególnych warunków instalacji tarczy, by nasz kraj był bezpieczny.
Wczoraj z powodu wojny na Kaukazie szef rządu wymieniał te same argumenty: – Sytuacja w Gruzji pokazuje, jak w szeroko pojętym obozie dawnego bloku sowieckiego ważne są realne gwarancje bezpieczeństwa.
Choć w poniedziałkowym wywiadzie dla „Wprost” szef MSZ Radosław Sikorski twierdził, że oczekuje znacznie większej liczby, bo 96 rakiet, które na stałe miałyby stacjonować w Polsce, zdaniem naszych rozmówców z resortu spraw zagranicznych chodzi raczej o pociski, a nie o rakiety. – A istota negocjacji nadal toczy się głównie o czas stacjonowania rakiet Patriot – mówi wysoki rangą dyplomata.