[b]Rz: Według najnowszego badania CBOS 69 proc. Polaków deklaruje, że ich dziecko nigdy nie dostało lania. Tymczasem media informują o kolejnych przypadkach przemocy wobec najmłodszych. Skąd ta rozbieżność?[/b]
[b]Zofia Milska-Wrzosińska:[/b] Wielu rodziców stosuje kary fizyczne w stosunku do swoich dzieci, ale nie określiłoby tego słowem „lanie”. Wynika to z różnicy w postrzeganiu takiego sposobu karania. Lanie będzie egzekucją, kiedy przekłada się dziecko przez kolano i bije je pasem. Pojedyncze klapsy albo szarpnięcia nie są klasyfikowane jako kara tego typu.
Z moich obserwacji i doświadczeń wynika, że kary fizyczne są wciąż często stosowane, chociaż świadomość tego, że jest to błąd wychowawczy, jest coraz powszechniejsza wśród rodziców. Takie wyniki badań mogą dowodzić, że ludzie nie chcą widzieć siebie jako brutalnych rodziców, ale rzeczywistość tego nie potwierdza.
[b]Ale może bicie dzieci nie jest jednak tak powszechną metodą wychowawczą, jak się zwykle uważa?[/b]
Jeśliby patrzeć na to optymistycznie, można uznać, że mamy do czynienia z tendencją malejącą. Gdy spytamy osoby będące w wieku około 40 lat, czy były w dzieciństwie karane fizycznie, to odpowiedź będzie w znaczącej części przypadków twierdząca. Osoby starsze mogą pamiętać jeszcze bicie linijką po rękach w szkole, ale współcześni młodzi rodzice często postrzegają uderzenie dziecka jako swoją porażkę, chociaż sporadycznie im się to zdarza. To na ogół wyraz bezradności i wezbranych emocji, a nie celowy zabieg wychowawczy.