Z tym że teraz w Warszawie nie wystarczy już jeden koncert Kultu, który tradycyjnie odbędzie się w Stodole, dziś musi to być cała minitrasa w klubie przy ulicy Batorego. Bilety na dwa koncerty rozeszły się na pniu, więc dodatkowy odbędzie się w następną niedzielę, 8 listopada.
Takiego formatu gwiazdy nie mieliśmy jeszcze na rodzimym rynku, który nie grzeszy ilością ani przesadnie wysokim poziomem rockowych projektów. A Kult nie dość, że z pasją gra ponad 20 lat, to pozostaje jednym z najciekawszych zespołów na tej scenie.
Co prawda poprzedni ich krążek „Poligono Industrial”, który ukazał się w grudniu 2005 r., nie dokonał rewolucji, ale pozostał charakterystycznym produktem, obarczonym krytycznym spojrzeniem na naszą rzeczywistość oraz nieco koktajlowym brzmieniem.
Swego czasu, a właściwie od momentu, gdy „12 groszy” ugruntowało pozycję Staszewskiego jako gwiazdy, zaczęło się mówić o rozpadzie Kultu. Lidera, pojawiającego się w licznych pobocznych składach (przy czym Kazik na Żywo przestał być jego side-projectem, a stał się pełnoprawną grupą), pytano, czy będzie muzykiem do końca życia.
Teraz można odpowiedzieć za niego, że chyba już nie ma polskiej sceny bez Kazika i bez Kultu. Zwłaszcza że do przepowiadanego rozłamu właśnie doszło i z zespołu odszedł jeden z jego legendarnych członków, kojarzony przede wszystkim z waltornią, ale odpowiedzialny również za produkcję Krzysztof Banasik.