- Zadaniem sześciu funkcjonariuszy Biura było zapewnienie bezpieczeństwa i ochrony osobistej w miejscach działania ciężkiej grupy poszukiwawczej - potwierdza Dariusz Aleksandrowicz, rzecznik prasowy BOR.
Funkcjonariusze zajmowali się także ochroną polskich przedstawicieli przybyłych na Haiti z pomocą humanitarną. Konwojowali również transport z darami od lotniska do szpitala Port-au-Prince.
Szefowie Biura bardzo precyzyjnie wybrali funkcjonariuszy, którzy zostali wysłani na Haiti. Cała szóstka miała już wcześniejsze doświadczenia z tego typu operacjach. Dodatkowo wszyscy są przeszkolonymi ratownikami medycznymi. Dlatego BOR- owycy nie tylko zajmowali się ochroną lecz również pomocą miejscowej ludności.
Pracowali też w szpitalu. - Tam liczyła się każda para rąk. Dlatego nasi funkcjonariusze pomagali ludziom bezpośrednio na gruzach - mówi Aleksandrowicz.
Płk rez. Andrzej Kruczyński, pseudonim Wódz, były dowódca zespołu bojowego A w jednostce specjalnej GROM, był na Haiti w 1994 r. Pojechał tam jako komandos GROM w ramach NATO-wskiej operacji. Była to pierwsza jego misja i misja elitarnej jednostki. - Wiem, że sytuacja tam nadal jest bardzo niebezpieczna. Dlatego decyzja o wysłaniu funkcjonariuszy BOR do ochrony polskich ratowników i pracowników misji humanitarnej była bardzo rozsądna - mówi płk. Kruczyński. - Na pewno też pojechali tam ludzie przeszkoleni i przygotowani do tego typu działań.