Hołownia skomentował w ten sposób zawarte przez Jarosława Kaczyńskiego i Jarosława Gowina porozumienie, na mocy którego 10 maja formalnie odbędą się wybory prezydenckie, ale nie zostaną zorganizowane w związku z czym Sąd Najwyższy prawdopodobnie uzna nieważność wyborów a marszałek Sejmu będzie mogła wyznaczyć datę nowych wyborów, które odbędą się przed 6 sierpnia, gdy wygasa obecna kadencja prezydenta Andrzeja Dudy.
- Na dwa dni przed wyborami prezydenckimi, na kilkadziesiąt godzin przed ciszą wyborczą rozmawiam z wieloma Polakami i jak refren wraca jedno słowo: bezsilność - mówił Hołownia.
Kandydat na prezydenta oburzał się, że "dwaj starsi panowie decydują o tym kiedy 30 mln dorosłych Polaków będą mogli wypełnić swój polityczny obowiązek".
Hołownia ocenił, że Gowin pokrzyżował plany Kaczyńskiemu, który chciał zorganizować - według Hołowni - "wybory 10 maja po trupach". - Ale ich nie będzie - zaznaczył.
Jednocześnie Hołownia stwierdził, że jest to "pyrrusowe zwycięstwo Jarosława Gowina, który teraz jest trzymany w szachu przez Kaczyńskiego". - Za chwilę ustawę podpisze prezydent, który jest marionetką w rękach prezesa Kaczyńskiego - dodał Hołownia, który stwierdził, że wówczas nic nie będzie stało na przeszkodzie, by Kaczyński odegrał się na Gowinie i wybory zostały rozpisane 23 maja.