- Jeśli dołożymy do tego, że w ustawie również zmniejszono kwotę środków na kampanię dla nowych kandydatów, to skracanie czasu zbierania podpisów może blokować nowych kandydatów. Jeśli (marszałek) Witek uzna, że wystarczy pięć czy trzy dni (na zbieranie podpisów - red.) to to jest sposób na blokowanie nowych kandydatów - ocenił.
Były premier wyraził zdziwienie, że Lewica wstrzymała się od głosu w głosowaniu nad ustawą regulującą szczególny tryb wyborów prezydenckich w czasie epidemii koronawirusa. Zdaniem Millera powinna głosować za odrzuceniem projektu. - Tryb uchwalania tej ustawy był skandaliczny - została przyjęta w 10 godzin, bez opinii, bez ekspertyz, bez obrad komisji. Mnie się wydaje, że wybory na urząd prezydenta to sprawa poważna - mówił. - Mam nadzieję, że Senat będzie miał nad czym pracować - dodał.
- Mnie interesuje finał (prac nad ustawą ws. wyborów - red.), zobaczę co się stanie w Senacie, jest trochę czasu. Na tym etapie prezentuję swoje zasadnicze zastrzeżenia co do tego projektu - zarówno co do treści, jak i co do trybu. Tryb (jej przyjęcia) gołym okiem widać jest skandaliczny - mówił Miller.
Na pytanie czy fakt, że do wyborów prezydenckich nie doszło 10 maja jest porażką prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego Miller odparł, że tak, ponieważ "Kaczyński parł do wyborów 10 maja za wszelką cenę". - Zdawał sobie bowiem sprawę, że szanse jego faworyta, Andrzeja Dudy maleją i będą coraz mniejsze wraz z odsuwaniem się daty wyborów - wyjaśnił. - Kaczyński uniknął jednak większej porażki, do której doszłoby, gdyby grupa (Jarosława) Gowina przyłączyła się do opozycji - zaznaczył.