– Polska nie powinna być dzielona na Polskę A, B lub C. Jest tylko jedna Polska – mówił wczoraj w Siedlcach Jarosław Kaczyński. Kandydat PiS dodał, że nie zgadza się na lansowaną przez środowiska liberałów koncepcję zakładającą inwestycje w wielkich metropoliach, tak by podciągały one później uboższe regiony.
– Różnice w rozwoju poszczególnych regionów trzeba wyrównywać, korzystać z możliwości państwa, żeby te różnice się szybko zmniejszały – przekonywał Kaczyński. Dzień wcześniej w Lublinie podkreślał, że „wszyscy Polacy muszą mieć równe szanse”.
– Prezes PiS odwołuje się do haseł „Polski solidarnej” i tego samego elektoratu, który w 2005 r. dał zwycięstwo jego partii – komentuje dr Rafał Matyja, politolog. – Nie jest to żaden zwrot w jego polityce, w działaniach PiS takie postulaty w większym lub mniejszym stopniu cały czas były widoczne.
Deklaracje związane z programem „Polski solidarnej” pojawiają się też w opublikowanym wczoraj przez Onet. pl wywiadzie z Jarosławem Kaczyńskim. Kandydat PiS mówi m. in., że jako prezydent nigdy nie zgodzi się na prywatyzację służby zdrowia i opowiada się za pomocą państwa dla ubogich.
– Kaczyński zdał sobie sprawę, że nie rozszerzy elektoratu poza grupę ludzi starszych, ubogich, mniej zaradnych, że elektorat centrum jest jeszcze poza jego zasięgiem. Dlatego na finiszu kampanii zdecydował się mocniej zaakcentować to, co różni go od liberalnej PO – ocenia prof. Kazimierz Kik, politolog. – To ruch na wzmocnienie, a nie poszerzenie elektoratu.