Wolontariusze fundacji Emir z tej lecznicy zabrali psa Trevora. – Był on w krytycznym stanie. Tak zaniedbany, że na ranie pooperacyjnej zagnieździły się larwy. Pies leżał w odchodach – mówili działacze fundacji. Obrońcy zwierząt w swoim zawiadomieniu do prokuratury podnosili, że mimo braku zgody lekarz wciąż prowadził schronisko. Poza tym prawo miały też łamać gminy przy podpisywaniu z nim umowy na opiekę nad bezpańskimi psami.

Prokuratura umorzyła jednak postępowanie. – Nie dopatrzyliśmy się złamania prawa – tłumaczy prok. Radosław Masłosz. Dodaje, że nie znaleziono dowodów, by nad Trevorem znęcano się w klinice. – Kiedy pies był w lecznicy, jego stan był dobry. Miał trafić do adopcji, potem lekarz stracił go z oczu – opowiada prokurator.

Podkreśla, że schronisko nie było prowadzone. – Były pewne nieprawidłowości przy umowach na opiekę nad bezpańskimi zwierzętami, ale nie wszystkie uchybienia są przestępstwem – zauważa prok. Masłosz. Obrońcy zwierząt zaskarżyli decyzję o umorzeniu. Teraz sprawą zajmie się wołomiński sąd.

[ramka][link=http://www.zyciewarszawy.pl/" "target=_blank]Życie Warszawy Online[/link][/ramka]