– Dobrze się stało, że do dyskusji dopuszczono wszystkie projekty, które wychodzą z różnych systemów wartości, ale są elementarnie racjonalne – ocenił premier Donald Tusk. Szef rządu w piątek przebywał w Brukseli i nie wziął udziału w głosowaniu w Sejmie.
Posłowie decydowali, nad którymi projektami ustaw o in vitro będą dalej pracować. Kluby nie wprowadziły dyscypliny w głosowaniu.
Politycy mieli do wyboru propozycje posłów: PO – Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i Jarosława Gowina, oraz PiS – Bolesława Piechy i Teresy Wargockiej. Projekty posłów Platformy dopuszczają stosowanie metody in vitro, różnią się jednak w szczegółach. Propozycje PiS zabraniają sztucznego zapłodnienia pod karą więzienia. Najbardziej rygorystyczny był projekt Wargockiej. I tylko on przepadł w głosowaniu.
– To pokazuje, jacy ludzie zasiadają w polskim Sejmie – komentuje w rozmowie z "Rz" posłanka Wargocka. – Cieszę się jednak, że 175 posłów poparło mój projekt. Widać, że jest bardzo duża grupa, która nie będzie zawierać kompromisów w sprawach moralnych.
Jarosław Gowin (PO) uważa, że błędem było odrzucenie propozycji Wargockiej. – Fundamentalnie się z nim nie zgadzam, ale uważam, że jeśli wszystkie pozostałe i różniące się od siebie projekty zaakceptowano do dalszych prac, to dlaczego ten jeden odrzucono – tłumaczy.