Dla rządu Donalda Tuska wyrzutnie Patriot miały być rekompensatą za pogorszenie stosunków z Rosją i Unią Europejską, które stanowczo sprzeciwiały się planom budowy tarczy antyrakietowej w Polsce. 7 maja 2009 roku ambasador USA w Warszawie Victor Ashe informował Waszyngton, że ówczesny marszałek Sejmu Bronisław Komorowski i szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak domagają się od USA respektowania warunków umowy dotyczących patriotów, nawet jeśli USA zrezygnują z budowy tarczy. "Komorowski przekonuje, że USA muszą chociaż symbolicznie zademonstrować gotowość do obrony polskiego terytorium" - pisał Ashe w depeszy podsumowującej wizytę w Warszawie trojga amerykańskich senatorów.
Cztery miesiące później Barack Obama zrezygnował z umieszczania w Polsce stałej bazy z wyrzutniami przeciwrakietowymi. Depesze wskazują, że Amerykanie mieli też zupełnie inne niż oczekiwali Polacy plany w sprawie wyrzutni Patriot.
Depesza wysłana z Warszawy 12 listopada 2009 roku opisuje pierwsze spotkanie polsko-amerykańskiej grupy Wysokiego Szczebla ds. Obronnych, którą zwołano w dwa miesiące po ogłoszeniu przez USA zmiany planów w sprawie tarczy antyrakietowej. Amerykanie zapewniali, że ruchome wyrzutnie SM-3 na pewno trafią do Polski a tarczę będzie można dostosować do obrony przed zagrożeniami nie tylko z Iranu. Polacy byli jednak rozczarowani, że umieszczenie rakiet planowane jest najwcześniej w 2018 roku. Na dodatek dowiedzieli się, że wyrzutnie Patriot będą służyć jedynie do celów szkoleniowych i w żadnym momencie nie będą zdolne do działania. W efekcie nie wzmocnią polskiej obrony powietrznej.
Amerykanie zaproponowali jednak zastąpienie ich innym uzbrojeniem. Dali Polsce do wyboru: rotacyjną obecność myśliwców F-16 raz na kwartał z niewielką jednostką wojska na stałe, rotacyjną obecność samolotów C-130 raz na kwartał z niewielką jednostką wojska na stałe lub przeniesienie jednostki specjalnej amerykańskiej marynarki (Naval Special Warfare) ze Stuttgartu do Gdańska lub Gdyni.
Wiceminister Obrony Narodowej Stanisław Komorowski przyznał, że obecność wyrzutni Patriot w minimalnym stopniu przyczyniałaby się do polskiego bezpieczeństwa, chociaż ma znaczenie symboliczne. Drugiego dnia konsultacji stwierdził, że najlepsze dla Polski byłoby przyjęcie amerykańskich myśliwców F-16. Z późniejszych depesz wynika, że polskie władze zaczęły zabiegać o wszystkie trzy rodzaje amerykańskiej obecności.