Reklama

Polsko-rosyjski spór o katastrofę smoleńską

Szykuje się ostry spór między Warszawą a Moskwą o to, jak rozłoży się odpowiedzialność za katastrofę Tu-154

Publikacja: 21.12.2010 01:25

Polsko-rosyjski spór o katastrofę smoleńską

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz rg Rafał Guz

Donald Tusk mówi w Brukseli, że raport rosyjskiej komisji MAK badającej katastrofę jest „absolutnie nie do przyjęcia”.

Potem dodaje w wywiadzie dla „Polityki”: „Rosjanie nie są skłonni opisać zakresu odpowiedzialności, jaka jest po ich stronie. (...) Liczba prawdziwych przyczyn katastrofy jest większa po polskiej stronie, ale rozpoznajemy także przyczyny po stronie rosyjskiej”.

Wypowiedź tłumaczy, o co idzie spór. Rosjanie – według wszelkich znaków na niebie i ziemi – obarczają w raporcie wyłącznie Polaków: dziwne zwyczaje panujące w pułku, poziom i sposób wyszkolenia załóg, błędy popełnione w trakcie feralnego lotu.

Polacy zaś pytają: A co ze sprzętem radarowym na lotnisku? Jakie tam w Smoleńsku obowiązywały procedury? Czy były przestrzegane? Jak pracowali kontrolerzy?

Słowa Tuska wywołały w Moskwie zaskoczenie, ale nie burzę. Tam nadal obowiązuje ton koncyliacyjny – rosyjski MSZ pojednawczo komentuje, że badanie toczy się w zwykłym trybie, a polskie wątpliwości nie pozostaną bez odpowiedzi.

Reklama
Reklama

Ale pudrowana do tej pory pięknymi słowami o dobrej współpracy konfrontacja wisi w powietrzu.

Prawda jest taka, że dobra współpraca trwała ledwie przez kilka dni. Zresztą nawet wcześniej widać było, że Rosjanie – przynajmniej poszczególne lobby – nie zamierzają odpuszczać swoich interesów. Już w dniu katastrofy mieliśmy zapewnienie z zakładów produkujących tupolewy w Samarze, że samolot był sprawny, nowoczesny i na pewno się nie zepsuł. Dziś wiemy, że nie było awarii. Ale na jakiej podstawie powiedziano to 10 kwietnia? By ocalić zamówienia?

Zaraz po wypadku słyszeliśmy też głosy rosyjskich wojskowych zapewniających, że lotnisko w Smoleńsku miało pierwsze kategorie i spełniało wszystkie normy. Dziś wiemy, jaka to była kategoria: zapuszczonego, nieczynnego od pół roku obiektu wojskowego.

Potem zaczęły się realne kłopoty. Polscy prokuratorzy praktycznie przez cały czas czekali na jakieś dokumenty (sami zresztą także nie wysyłali ich zbyt szybko do Moskwy).

Miesiącami prosiliśmy, by Rosjanie przykryli wrak brezentem. Skoro współpraca była taka dobra, to dlaczego go nie przykrywali? Może i nie miał dla nich wartości dowodowej, ale mogli go przykryć ot tak, w imię przyjaźni.

Akredytowany przy rosyjskiej komisji MAK Edmund Klich tygodniami zabiegał o dostęp do dokumentów określających procedury lądowania na Siewiernym. W końcu powiedziano mu, że dokumentów nie dostanie, bo lotnisko jest wojskowe. Za to lądowanie było – też według Rosjan – nie wojskowe, tylko cywilne! To wygodne. Bo skoro lotnisko wojskowe, to kwitów nie dają, wiadomo – tajemnica! A skoro lądowanie cywilne, to zgodnie z procedurami za wszystko odpowiadają piloci, a nie kontrolerzy.

Reklama
Reklama

Kolejnym punktem spornym były zeznania rosyjskich kontrolerów. Te złożone zaraz po katastrofie Rosjanie unieważnili. Dziś prokurator generalny Andrzej Seremet prosi, by tę decyzję cofnięto.

A może zamieszanie to wina tych „na dole”? Urzędników, dyrektorów, pułkowników,

szefów departamentów? Przywódcy chcieli, żeby wszystko było przejrzyście i obiektywnie, a tamci w imię swoich partykularnych interesów wszystko spaprali.

To nieprawda. Zgody nie ma też na szczeblach najwyższych. Dwa tygodnie temu Dmitrij Miedwiediew mówił we „Wprost”, że Rosja niczego nie ukrywa. W tym tygodniu Tusk mówi coś zupełnie innego: nie dostaliśmy wszystkich potrzebnych dokumentów.

Jaka to współpraca?

Tusk w „Polityce” powiedział ważną rzecz: większa część winy jest po stronie polskiej. Z tym trzeba się pogodzić.

Reklama
Reklama

Nie zmienia to faktu, że katastrofa smoleńska musi być wyjaśniona do najdrobniejszego szczegółu. Nieważne, czy to pogorszy nasze stosunki z Moskwą czy nie.

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama