Gowin: może powstać rząd ekspercki bez PO

Rosjanom zależy na podzieleniu polskiego społeczeństwa – mówi "Rz" wiceszef Klubu Platformy Jarosław Gowin

Publikacja: 14.04.2011 21:16

Jarosław Gowin

Jarosław Gowin

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Skandal z zamianą przez Rosjan tablicy i przepychanki przed Pałacem Prezydenckim – w rocznicę katastrofy smoleńskiej władze raczej nie stanęły na wysokości zadania.

Jarosław Gowin, wiceszef Klubu PO:

Nie zgadzam się. Od dawna uważałem, iż nie da się uniknąć upolitycznienia obchodów. Obawiałem się nawet ostrzejszych sporów w Polsce. Paradoksalnie pomogli Rosjanie. Ich prowokacja z zamianą tablicy upamiętniającej ofiary katastrofy sprawiła, że emocje społeczne w dużej mierze skanalizowały się w powszechnym oburzeniu na Moskwę.

MSZ miało sygnały, że tablica ze słowami o ludobójstwie w Katyniu jest nie do przyjęcia dla Rosjan. Mogło doprowadzić do porozumienia.

Jeśli Rosjanie rzeczywiście chcieliby porozumienia, to wysyłaliby czytelniejsze sygnały. Jednocześnie gdyby doszło do takich uzgodnień i tablica została zmieniona wcześniej, to środowiska związane z PiS mówiłyby o nowej Targowicy.

A tak mamy prezydenta RP, który jedzie do Smoleńska i nie wie, gdzie składać kwiaty.

Nie mam wątpliwości, że Rosjanie chcieli jeszcze bardziej podzielić polskie społeczeństwo, odwrócić uwagę od swoich dążeń do odciągnięcia Ukrainy od UE, liczyli też, że Polsce w przededniu unijnej prezydencji przykleją łatkę rusofobów. Chyba się nie udało, ale i tak mam wrażenie, że tańczymy chocholi taniec, a przygrywają nam Miedwiediew z Putinem.

Pana zdaniem awantury wokół tragedii smoleńskiej są inspirowane przez Rosjan?

Byłoby absurdem twierdzić, że manifestacje przed Pałacem Prezydenckim inspirują rosyjscy agenci. Ale jestem pewien, że jak najbardziej konfrontacyjny przebieg obchodów leżał w interesie Rosjan. Spieramy się dziś z Rosją o tablice, podczas gdy powinniśmy się przygotowywać do batalii o gaz łupkowy. Jeśli zaczniemy go w Polsce wydobywać, gaz rosyjski gwałtownie stanieje. Jednocześnie pozbawi to ekonomicznej racji istnienia NordStream.

Czyli nerwowość Rosji wobec Polski bierze się z jej obaw, że staniemy się potęgą gazową?

Proszę spojrzeć na mapę: gigantyczne imperium rosyjskie wiszące nad Europą, a pomiędzy – Polska. To geopolityka wymusza napięcie między nami a Rosją. To napięcie jest tym większe, im silniejsze są tęsknoty władz rosyjskich za odzyskaniem pozycji hegemona w naszej części Europy. A gaz łupkowy to dodatkowy poważny problem. Chroniąc swoje interesy gospodarcze, Rosjanie będą próbować storpedować albo przynajmniej opóźnić wydobywanie przez nas gazu. Np. przez sponsorowanie ruchów zielonych lub podsycanie niepewności samorządowców z regionów, w których ten gaz ma być wydobywany, czyli na Pomorzu i Lubelszczyźnie. W Polsce zatraciliśmy po wejściu do UE konsens w polityce zagranicznej. Potrzebna jest zwłaszcza wspólna polityka wobec Rosji wypracowana z opozycją. Dzisiejszą opozycję trzeba przecież traktować jak przyszły obóz rządzący. Tak postępuje się we wszystkich dojrzałych demokracjach.

Dla niektórych w PO to może być trudne. Stefan Niesiołowski uważa, że PiS podpala Polskę a Marta Kaczyńska powinna kupić sobie parcelę i tam postawić pomnik ojca.

Politykę PiS w sprawie Smoleńska też oceniam krytycznie. Ale to nie powinno zamykać drogi do poufnych rozmów z opozycją z prawa i z lewa dotyczących racji stanu. Natomiast słowa o Marcie Kaczyńskiej są niepotrzebne. Chciałbym, abyśmy nawet podczas najostrzejszych sporów wzajemnie się szanowali.

Sprawa smoleńska będzie stale obecna w kampanii wyborczej. Jak PO zamierza się przebić do opinii społecznej?

Ta tragedia będzie przywoływana, bo PiS na tym zyskuje. My zamierzamy przekonać ludzi reformami. Trzeba jak najszybciej wprowadzić w życie reformę służby zdrowia. Jeszcze przed wyborami zreformować emerytury mundurowe. Uchwalić kolejne ustawy poszerzające wolność gospodarczą czy ułatwiające młodym prawnikom dostęp do zawodu. Sam pracuję nad dużym projektem deregulacyjnym, polegającym na tym, by w sam proces stanowienia prawa wbudować mechanizmy deregulacyjne.

Dlaczego wyborcy mieliby uwierzyć w reformy, skoro przez 3,5 roku prawie ich nie było?

Sam przez ten czas opowiadałem się za głębszymi reformami. Ale obecne przyspieszenie to dla mnie sygnał, że jesteśmy w stanie odbudować naszą wiarygodność w oczach tych wyborców, którzy są rozczarowani. Z badań wynika, że to mieszkańcy dużych miast, ludzie dobrze wykształceni, zamożni, prywatni przedsiębiorcy. Czyli sam rdzeń naszego elektoratu.

Jeszcze przed wyborami PO zamierza przedstawić bilans swoich dokonań. Jaki on jest?

Ogromnym sukcesem był sposób przeciwstawienia się światowemu kryzysowi finansowemu. Nie ulegliśmy namowom opozycji i nie dodrukowaliśmy pieniędzy, tylko szukaliśmy oszczędności. Mimo kryzysu gospodarczego minister Aleksander Grad przyspieszył z prywatyzacją, rozwinęły się działania związane z dywersyfikacją dostaw gazu, zreformowaliśmy pomostówki, wprowadziliśmy mechanizmy konkurencyjne w szkolnictwie wyższym. Wysoko oceniam też politykę zagraniczną. Największym minusem jest to, że tych plusów mogło być więcej. Minusem jest też niewielki postęp w dziedzinie deregulacji (choć ostatnio przyjęliśmy bardzo ważną ustawę zastępującą w szerokim zakresie zaświadczenia oświadczeniami). Fiaskiem okazało się jedno okienko. O złej sytuacji na kolei wiedzą wszyscy.

A reforma OFE?

Na odpowiedź przyjdzie pora za parę lat.

Ma pan wątpliwości co do tej rządowej zmiany?

Zawsze wsłuchiwałem się uważnie w opinie prof. Leszka Balcerowicza.

Ale głosował pan za reformą?

Dopóki trwała dyskusja w partii, popierałem rozwiązania proponowane przez ministra Michała Boniego. Zwyciężyła inna koncepcja, wprowadzono dyscyplinę partyjną i się jej podporządkowałem. Bo w sprawach dotyczących finansów publicznych, w przeciwieństwie do kwestii światopoglądowych, uznaję prawo partii do zarządzania dyscypliny.

Gdyby jej nie było, nie poparłby pan tego projektu?

Nie wiem, co bym zrobił.

Za krytykowanie PO zbiera pan baty. Dostanie pan miejsce na liście do Sejmu?

Żadnych negocjacji na ten temat nie prowadzę. A krytykę przyjmuję ze spokojem, wiem, że za niezależność trzeba płacić.

O wyborczy wynik Platformy też jest pan spokojny?

Nie wpadam w panikę z powodu sondaży. Zresztą jak na trzy lata rządzenia w warunków głębokiego światowego kryzysu uważam je za świetne. Ale do ostatniego dnia kampanii trzeba ciężko pracować, by wyjść z tego wyścigu zwycięsko. Prawdziwym zwycięstwem będzie wynik na tyle dobry, by móc odtworzyć koalicję z PSL. Koalicja z trzecim partnerem, zwłaszcza z SLD, prawdopodobnie doprowadziłaby do powstania rządu rozchwianego, który nie byłby w stanie skutecznie kierować państwem, a to skończyłoby się przedterminowymi wyborami.

Mimo wygranej PO może powstać rząd SLD, PiS i PSL?

Bardziej prawdopodobny jest wariant rządu eksperckiego. Zasygnalizował to w wywiadzie dla "Newsweeka" Jarosław Kaczyński. Liczę się ze scenariuszem: wszyscy przeciw PO i rząd z bezpartyjnym ekspertem na czele, np. prof. Michałem Kleiberem. Ale na razie klucz do zwycięstwa jest w rękach PO. Jeśli zachowamy jedność i będziemy przez najbliższe pół roku dobrze rządzić, nikt nie wydrze nam zwycięstwa.

Skandal z zamianą przez Rosjan tablicy i przepychanki przed Pałacem Prezydenckim – w rocznicę katastrofy smoleńskiej władze raczej nie stanęły na wysokości zadania.

Jarosław Gowin, wiceszef Klubu PO:

Pozostało jeszcze 97% artykułu
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Materiał Promocyjny
Zrównoważony rozwój: biznes między regulacjami i realiami
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”