„Niech już będzie wreszcie to lato i mistrzostwa" – pisał komentator „Frankfurter Allgemeine Zeitung", gdy reprezentacja rozbiła Holandię w niedawnym meczu towarzyskim. Tej jesieni Niemcy dawali widzom ucztę za ucztą i gdyby Euro 2012 zaczynało się dziś, byliby głównym faworytem. Wielu już widzi w nich drużynę lepszą od Hiszpanii. Pojawiają się nawet głosy, że to niemiecka reprezentacja wszech czasów. Franz Beckenbauer, Karl-Heinz Rummenigge i Lothar Matheus by się zdziwili: drugie miejsce w Europie i półfinał mundialu wywalczony w ładnym stylu ważą dzisiaj więcej niż nasze mistrzostwa świata i Europy?
Zachwyt i niepewność Z rywali, których wszyscy szanowali, ale nikt nie lubił, Niemcy stali się pieszczochem futbolu. Reprezentacja jako pierwsza awansowała do Euro 2012: tak jak Hiszpanie, z kompletem zwycięstw, ale mieli liczniejszą grupę, więc to do nich należy eliminacyjny rekord zdobytych punktów. Ale bardziej niż o punkty chodzi o styl. Kiedyś Niemcy zwycięstwa wyszarpywali, teraz wolą je wytańczyć. Grają coraz szybciej i coraz odważniej. Bundesligę stawia się wszystkim innym ligom za wzór: zdrowa finansowo, z pełnymi trybunami, stawiająca na młodość i ładny futbol. Nikogo już nie dziwią hurtowe transfery z Niemiec do Realu. Ani to, że niemieckie szkoły piłkarskie zaczynają być cenione na równi z hiszpańskimi. Ale w samych Niemczech szacunek dla Hiszpanów, którzy pokonywali ich w dwóch ostatnich turniejach, jest ciągle ogromny, a zachwyty nad kadrą podszyte żalem, że wielkie mecze nie wystarczyły do rozstawienia w losowaniu grup, i niepewnością, czy ta jesienna lekkość przetrwa do mistrzostw Europy. Chodzi przede wszystkim o kontuzje, bo większość piłkarzy kadry gra też w Lidze Mistrzów. Innych zmartwień na razie nie widać. Loew krok po kroku buduje drużynę bez wad, z młodymi, a już świetnymi piłkarzami, z coraz lepszymi rezerwowymi, coraz większą rywalizacją. Nie ma Bastiana Schweinsteigera? To zastąpi go Toni Kroos, o którym jego trener w Bayernie Jupp Heynckes mówi, że gra futbol z delikatesów. Miroslav Klose – szybko przechrzczony przez kibiców Lazio z Miro na Mito, czyli mit – rywalizuje z Mario Gomezem, za plecami Mesuta Oezila czeka już Mario Goetze. Lukas Podolski musi walczyć z Andre Schuerrle.
Koniec koterii Czym dla reprezentacji Hiszpanii jest Barcelona, tym dla Niemiec kolekcjonujący kadrowiczów Bayern, ale coraz ważniejsza staje się Borussia Dortmund. Loew cały czas próbuje czegoś nowego, ostatnio gry trzema obrońcami, idąc śladem eksperymentów Guardioli w Barcelonie i Vicente del Bosque w hiszpańskiej kadrze. Tak samo je też uzasadnia: – Nie możemy stać się przewidywalni. Nie ukrywa, że Hiszpanie są dla niego wzorem, zresztą dla kogo dziś nie są. Ale Loew ma najlepsze warunki, by ich naśladować: młodzi niemieccy piłkarze, pokolenie sportowych internatów, są nie tylko dobrze wyszkoleni, ale i dobrze wychowani. Nie tracą łatwo kontaktu z ziemią. Loew buduje kadrę już od 75 meczów, przez pięć lat samodzielnej pracy, siedem, jeśli doliczyć czas, gdy był asystentem Juergena Klinsmanna. Ulepił drużynę po swojemu, walcząc z tym, czego nie lubi najbardziej: gdy ktoś za długo trzyma piłkę i gdy mu się wydaje, że coś mu się należy za zasługi, znane nazwisko albo dojścia do dziennikarzy.
Nikt nie tęskni za Ballackiem Czy to jest niemiecka drużyna wszech czasów, czas pokaże. Na pewno jest najspokojniejsza. Kłótnie z federacją o pieniądze albo między sobą o władzę w szatni to była rzecz dla niemieckich reprezentacji tak oczywista, jak to, że gra w adidasach i że zawsze musi mieć w drużynie piłkarza, który zadba o dostawę świeżych plotek do „Bilda". A teraz jest cisza i spokój, w szatni i wokół niej. Zwłaszcza od kiedy trener Joachim Loew i menedżer Oliver Bierhoff wygrali rok temu walkę o władzę nad kadrą z prezesem związku Theo Zwanzigerem i dyrektorem sportowym Matthiasem Sammerem. W DFB trwa przeciąganie liny między Zwanzigerem i jego przeciwnikami, ale to już nie jest problem Loewa. Nie jest nim już też Michael Ballack, bo trener wreszcie zdobył się na wyleczenie go ze złudzeń, że wróci do kadry. Nie mówiąc już o tym, że miałby znowu być jej kapitanem. Koledzy nie tęsknią, wolą jako swojego przywódcę Philippa Lahma. Rządy Ballacka podczas Euro 2008 to był ostatni moment, gdy nie wszyscy w kadrze, zwłaszcza młodzi, czuli się jak u siebie. A Loew postanowił, że u niego w drużynie żadnych koterii nie będzie. Z taką grupą wybierze się latem na starcie z Hiszpanami i po pierwszy tytuł od czasów, gdy drużyna z Sammerem, Klinsmannem i Bierhoffem wygrała mistrzostwa Europy 1996. Piękno pięknem, ale jakieś trofeum też by się przydało. – Rywali, którzy grają tak jak Hiszpanie, nie pokonuje się agresywnością ani defensywą. Trzeba im dorównać w graniu w piłkę. Długo analizowałem naszą porażkę z nimi w półfinale mundialu i jestem pewien, że najgorsza broń na nich to agresywność i skupianie się na pojedynkach. Żeby ich pokonać, trzeba wszystko, co wydaje się zwyczajne, robić wyjątkowo – wykłada swój plan Loew. – A jak to będziemy robili, to wcześniej czy później przyjdą i tytuły.
Stolica - Berlin. Powierzchnia kraju - 357 021 km2. Liczba ludności - 81,7 mln.