Prawo do zwrócenia się do rządu z pytaniami w kwestiach, które przedstawiciele klubów parlamentarnych uważają za istotne, przysługuje posłom w ramach wygłaszanych z mównicy sejmowej tzw. pytań bieżących. To nie tylko sejmowy obyczaj, ale i zasada wynikająca z sejmowego regulaminu. Każdy klub ma prawo zwrócić się do rządu z dwoma pytaniami w sprawach bieżących. Kwestie, w które w nich zostaną poruszone, muszą być dzień wcześniej przedstawione marszałek Sejmu.
Jak ustaliła „Rz", w środę po południu przedstawiciele klubu PiS zgłosili marszałek Sejmu Ewie Kopacz (PO) pytania, które mieli zadać posłowie tej partii: Andrzej Jaworski i Małgorzata Sadurska. – Miały dotyczyć dyskryminacji Telewizji Trwam w procesie przyznawania koncesji na możliwość nadawania na tzw. multipleksie cyfrowym- mówi „Rz" członek władz klubu PiS
Marszałek Kopacz – jak twierdzą posłowie PiS- nie zgodziła się, by przedstawiciele tego klubu zadali premierowi Donaldowi Tuskowi pytania dotyczące telewizji o. Rydzyka. Miała odmówić wpisania ich na listę pytań.
- To skandal. Kwestia nie przyznania koncesji TV Trwam dotyka wielu naszych obywateli, a w kontekście informacji, które ujawniła m.in. „Rzeczpospolita" i utajnionych procedur przyznawania koncesji na multipleksy rodzą się pytania o korupcję polityczną. – mówi poseł Andrzej Jaworski (PiS).- Mieliśmy prawo pytać o działania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w sprawie TV Trwam. Uniemożliwianie ich zadania to cenzurowanie opozycji- dodaje.
- Pytania miały być zadane premierowi Donaldowi Tuskowi, tymczasem sprawa dotyczyła KRRiT- tłumaczy Iwona Sulik, rzecznik Ewy Kopacz. Dodaje, że marszałek Sejmu dysponowała ekspertyzą prawną pozwalająca na odrzucenie pytań PiS