Po pośle Arturze Dębskim, oskarżonym o handel podróbkami, kolejny polityk Ruchu Palikota ma problemy z prawem.
Jak dowiedziała się „Rz", 8 stycznia przed Sądem Rejonowym Warszawa-Śródmieście ruszy proces posła Roberta Biedronia. Polityk Palikota jest oskarżony o naruszenie nietykalności cielesnej policjanta na służbie. Za to grozić mu może nawet do trzech lat więzienia.
W tej sprawie Biedronia nie chroni immunitet poselski. Z rozpoczęciem jego procesu sąd zwlekał blisko półtora roku. – Akt oskarżenia prokuratura złożyła do sądu 31 maja ubiegłego roku. Sąd nakazał dokonanie poprawek polegających na uściśleniu terminu i miejsca zdarzenia i poprawiony akt trafił do niego 6 czerwca 2011 r. – mówi „Rz" prokurator Dariusz Ślepokura, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Proces karny Biedronia, który ma się rozpocząć w styczniu, dotyczy zdarzenia, jakie miało miejsce 11 listopada 2010 r. podczas Marszu Niepodległości. Biedroń wraz z grupą lewicowych bojówkarzy i anarchistów usiłował zablokować przemarsz legalnego pochodu. Maszerujący narodowcy zostali obrzuceni kamieniami. Interweniowała policja. Jak wynika z aktu oskarżenia, to właśnie podczas szamotaniny z funkcjonariuszami policji usiłującymi odsunąć grupę zadymiarzy Biedroń miał najpierw chwycić jednego z policjantów i próbować wyrwać mu pałkę. Kiedy to się nie udało, według świadków uderzył policjanta w twarz.
– Przedstawiliśmy sądowi materiał dowodowy, jakim dysponujemy w tej sprawie. Są to m.in. zeznania trzech świadków, funkcjonariuszy policji. A także fotografie dokumentujące przebieg zdarzenia – mówi „Rz" prokurator Ślepokura.