Minister sprawiedliwości dotknął bardzo poważnego tematu. Jeśli ma dowody na potwierdzenie swoich słów, to należą mu się wyrazy uznania, że staje w obronie podstawowych praw człowieka bez względu na ryzyko skandalu międzynarodowego. W takiej sytuacji, minister, mówiąc o handlu embrionami, po prostu wykonuje swoje obowiązki.
Gowin twierdzi, że jego wypowiedź została zmanipulowana. A co jeśli ucieka od odpowiedzialności za swoje słowa, atakując media, bo nie potrafi przedstawić dowodów na potwierdzenie swoich słów?
Jeśli minister Gowin nie ma twardych dowodów na potwierdzenie słów o handlu i eksperymentach na embrionach, to byłbym wielce zdumiony.
Jeśli minister sprawiedliwości nie przedstawi dowodów na manipulację mediów jego wypowiedzią lub poparcia tez dotyczycących zarodków, to dymisja jest tylko kwestia czasu?
Donald Tusk ma trzy możliwości ws. Jarosława Gowina. Pierwsza - jeśli premier negatywnie ocenia jego pracę jako ministra sprawiedliwości, to ma go prawo odwołać w każdej chwili. Nie słyszałem, żeby Donald Tusk był niezadowolony z pracy ministra sprawiedliwości.
Druga możliwość - jeśli Jarosław Gowin wypowiada się ws. zarodków lekkomyślnie, to premier może rozważać, czy go nie zdymisjonować. Znam jednak Jarosława Gowina i wiem, że człowiekiem lekkomyślnym nie jest, a swoje wypowiedzi waży. Jeśli jednak okazałoby się, że wypowiedź ministra sprawiedliwości była oparta na fałszywych przesłankach i niosłaby z sobą reperkusje międzynarodowe, to jakaś reakcja premiera byłaby oczywista. Ale powtarzam, Jarosław Gowin nie jest politycznym samobójcą.