Przede wszystkim dokończenie wydatków z budżetu UE na lata 2007–2013, których rozliczenia musimy zamknąć do 2015 roku. Równolegle musimy kontynuować dwa duże projekty – budowy sieci szerokopasmowego Internetu oraz zintegrowany program informatyzacji państwa, czyli świadczenie przez państwo usług na rzecz obywatela drogą elektroniczną. Musimy skończyć projekty szerokopasmowe w poszczególnych województwach do początku 2015 r. Jeśli chodzi o państwo w Internecie – mamy problem z ePUAP [elektroniczna Platforma Usług Administracji Publicznej], czyli głównym projektem cyfryzacji państwa, który nie był skonstruowany w sposób idealny i teraz są z nim problemy. ePUAP musi zostać unowocześniony i zmieniony. Skłaniam się ku temu, by oprzeć go na innej koncepcji. Budowano go jako portal, który miał przejąć od innych instytucji rozmaite funkcjonalności, plus gromadzić u siebie nowe e-usługi. To zbyt ambitne i prowadzi do konfliktu między nami a innymi resortami, bo oznaczałoby przejęcie ich pracy. Lepszą koncepcją jest stworzenie z ePUAP punktu dostępu, portalu kierującego do różnych ministerstw, które oferują usługi cyfrowe. Wartością dodaną samego ePUAP jest natomiast profil zaufany. Udoskonalony mógłby nam służyć jako jeden kod PIN, za pomocą którego moglibyśmy korzystać z tych wszystkich e-usług. W dodatku bezpieczniej mieć te usługi rozproszone. Zhakowanie rozbudowanego ePUAP mogłoby oznaczać paraliż państwa.
Kiedy ten nowy ePUAP będzie działać?
To perspektywa tego roku, zakładając, że uda nam się to wszystko udoskonalić. Już dziś mamy niezłe e-usługi, ale nie są one – jak to się w slangu mówi – „dojrzałe". Dziś można nauczyć się skomplikowanej procedury i wysłać PIT do urzędu skarbowego. Dojrzała usługa polega jednak na tym, że to urząd wysyła nam wypełniony PIT i pyta, czy się wszystko zgadza. Problemem nie jest więc to, że tych usług nie ma, lecz że nie są one w pełni rozwinięte i że nie współpracują. Elektronicznie można załatwić tylko część spraw, reszta wciąż wymaga wizyty w urzędzie. Chcemy zmierzać do tego, by obywatel mógł większość spraw administracyjnych załatwić przez Internet – zdobyć akt urodzenia, zaświadczenie do głosowania itp. Jeśli będzie jedno miejsce w sieci, w którym wszystko to będzie dostępne, a logować będzie się można za pomocą jednego kodu PIN, wtedy to się może udać.
Gdy wprowadzano eWUŚ, okazało się, że niektóre szpitale nie mają dostępu do Internetu.
Dlatego te działania są wielotorowe. Po pierwsze, chcemy polepszyć kompetencje cyfrowe obywateli. Nawet ci, którzy uważają się za relatywnie biegłych w sprawach komputerowych, często mają niewystarczające umiejętności. Po drugie – dostęp do Internetu. Założenie jest takie, że robi to rynek. Tam, gdzie rynkowi przestaje się to opłacać, zwrotną pomoc oferuje państwo, a tam, gdzie to się w ogóle nie opłaca, sieci buduje państwo – najpierw poprzez sieć szkieletową, a potem przez dostarczenie Internetu do poszczególnych placówek i domów. Trzecia rzecz to wspomniane wejście do Internetu administracji państwa ze swoimi usługami. Te trzy cele trzeba realizować równolegle. Usługi przez Internet, gdy obywatele nie mają dostępu do sieci lub nie wiedzą, jak z nich korzystać, nie mają sensu.
Podpis elektroniczny – niezbędny do załatwiania spraw urzędowych przez Internet – na razie się nie sprawdził. Ma pan pomysł, jak go upowszechnić?