Jakimi motywami kierują się byli ministrowie rządu Donalda Tuska, startując do Parlamentu Europejskiego? Wygląda na to, że w dużej mierze osobistymi.
Ucieczka po emeryturę
Krystyna Szumilas o swoich politycznych planach opowiedziała współpracownikom z resortu edukacji już w 2007 r., zaraz po wygranych przez Platformę wyborach parlamentarnych. – Przekonywała, że ma obiecane miejsce na liście do Parlamentu Europejskiego i że przed emeryturą zostanie europosłem – opowiada nasz rozmówca.
Jego zdaniem plan opierał się na cynicznej kalkulacji. Jak na nauczycielkę matematyki przystało, Szumilas wszystko sobie policzyła. Start w 2014 r., gwarantuje jej, że po pięcioletniej kadencji z racji wieku będzie mogła przejść na dobrze opłacaną z unijnej kasy emeryturę. – Nie ukrywała, że brukselskie pieniądze pozwolą jej uwolnić się od kredytów, których z pensji wiceministra czy nawet ministra nie spłaca się tak łatwo – dodaje informator „Rz".
W rodzinnym Knurowie Krystyny Szumilas wieść o jej kandydowaniu do europarlamentu nie wywołała szału radości. „Trzeba mieć tupet i być pazernym do granic" – to jeden z łagodniejszych komentarzy, jaki pojawił się na portalu miastoknurów.pl.
Z naszych informacji wynika, że mieszkańcy Knurowa mają jej za złe, że nie zrobiła nic, by pomóc w rozwoju miasta. – Były prośby o pomoc przy inwestycji drogowej i przekształceniu szkół. W pierwszej sprawie nic nie zrobiła, drugą zablokowała, to jej cały wkład w życie Knurowa – opowiada lokalny dziennikarz.