– Nie ukrywam, że zdaję sobie sprawę z dużych szans na miejsce w Sejmie. Chciałbym zająć się m.in. obroną narodową i polityką zagraniczną. Jednak to głównie od władz klubu będzie zależeć, do jakich komisji trafię – mówi „Rz" Przemysław Czarnecki, syn europosła PiS Ryszarda Czarneckiego.
W maju najprawdopodobniej zasili Klub Parlamentarny PiS. Miejsca w Sejmie może być też pewnych kilka innych osób, a kilkadziesiąt ma na to duże szanse. Powód? W wyborach europejskich 25 maja startuje grupa obecnych posłów. Jeśli zdobędą euromandat, zwolnią miejsca w Sejmie.
– Nieliczny wyborcy, którzy pójdą w maju do urn, muszą zdawać sobie sprawę, że nie będą to tylko wybory do Parlamentu Europejskiego, ale też do krajowego – zauważa politolog dr Wojciech Jabłoński.
Murowani kandydaci
Przemysław Czarnecki w wyborach do Sejmu w 2011 r. osiągnął we Wrocławiu piąty wynik wyborczy, a posłami zostało czterech innych kandydatów z PiS. Dwaj, Dawid Jackiewicz i Kazimierz Michał Ujazdowski, kandydują dziś do europarlamentu. Jeśli dostanie się choć jeden z nich, Czarnecki obejmie mandat. Może odmówić, ale tego robić nie zamierza. – To byłoby nie w porządku wobec wyborców – mówi.
W podobnej sytuacji jest kilku innych polityków, którzy w 2011 r. dali się prześcignąć dzisiejszym murowanym kandydatom do europarlamentu. Na Dolnym Śląsku euromandat z PO najpewniej zdobędzie minister kultury Bogdan Zdrojewski, więc bilet do Warszawy na ceremonię zaprzysiężenia może już kupować była posłanka Aldona Młyńczak.