Podczas Marszu Niepodległości w Warszawie doszło do wielu niebezpiecznych incydentów. Ubrani na czarno chuligani rzucali między innymi racami i kamieniami w budynek Muzeum Narodowego oraz forsowali barierki zabezpieczające.
Grupa demonstrantów rzucała także racami i świecami dymnymi w blok znajdujący się przy Alei 3 maja, w wyniku czego w jednym z mieszkań wybuchł pożar. Na balkonie wyżej wisiała flaga LGBTQI i baner Strajku Kobiet. Właściciel spalonego mieszkania powiedział, że oczekuje przeprosin od prezesa Marszu Niepodległości Roberta Bąkiewicza. - Mógłbym przeprosić, gdybym dokonał przestępstwa. Na pewno odcinam się od aktów wandalizmu i chuligaństwa - stwierdził na antenie Polsat News Bąkiewicz.
Podczas marszu rzucano racami i innymi przedmiotami również w okna Domu Kultury Śródmieście, budynków wokół ronda Charles'a de Gaulle'a, a także policjantów. Zdaniem prezesa Marszu Niepodległości Roberta Bąkiewicza, „policja celowo doprowadziła do eskalacji napięcia”. - My staraliśmy się zabezpieczyć teren na ile mogliśmy - powiedział i podkreślił, że nie czuje odpowiedzialności za incydenty, do których doszło na manifestacji i zrzuca odpowiedzialność na prezydenta stolicy. - My zapraszaliśmy ludzi na przejazd samochodami, mając również na uwadze to, że eskalacja niechęci i agresji w Polsce jest tak duża, że sytuacja może wymknąć się spod kontroli i może dochodzić do prowokacji. Dzisiaj z taką prowokacją mieliśmy do czynienia - dodał Bąkiewicz.
Jak stwierdził prezes Marszu Niepodległości, „dzwonił na straż i robił, co w jego mocy, żeby takich sytuacji nie było”. - Ja takie sytuacje potępiam, jestem ich przeciwnikiem - podkreślił.
Odnosząc się do protestów kobiet Bąkiewicz zaznaczył, że "przez 3 tygodnie dochodzi do anarchizacji życia społecznego w Polsce”. - Policja na te działania nie reaguje. Policja dzisiaj może mieć pretensje do pana Trzaskowskiego, on zabronił zgromadzenia. Ludzie przyjechali samorzutnie, my zaproponowaliśmy inne manifestowanie. Przyjechało wielu, bo w całej Polsce mamy akty agresji, nienawiści wzbudzające poruszenie - ocenił.