Jerzy Zelnik, który w filmie "Smoleńsk" zagrał polskiego dyplomatę, powiedział, że obraz Antoniego Krauzego spełnił swoją rolę. - To fabularyzowany dokument, w którym jest reasumpcja całej tej wiedzy, jaką mamy o tym tragicznym wydarzeniu. Nie ma oczywiście odpowiedzi na to, kto to zrobił i jakim sposobem - powiedział Jerzy Zelnik. Dodał, że film "Smoleńsk" robi ogromne wrażenie zwłaszcza na ludziach wyśmiewanych, spychanych, bo inaczej myśleli niż oficjalna wersja.
W ocenie Jerzego Zelnika na film "Smoleńsk" powinny chodzić szkoły. - To jest prawda historyczna - powiedział aktor. - W szkole jest totalne niedouczenie historii. To współczesna historia, z którą młodzież powinno się jakoś zapoznawać - dodał.
- To, że doszło do wybuchu, to jest oczywiste. Brzoza to jakaś bajka dla dzieci - powiedział Jerzy Zelnik o tym, co wydarzyło się w Smoleńsku. Na stwierdzenie o tym, że raport komisji Jerzego Millera mówi co innego, Jerzy Zelnik odpowiedział, że "to bajki".
- Bez wybuchu trzeba by przekreślić cały dorobek fizyki - ocenił Zelnik. Pytany o to, kto doprowadził do wybuchu, odpowiedział, że trudno powiedzieć. - Tego się może nigdy nie dowiemy. Nie można odrzucać żadnej wersji wydarzeń - powiedział aktor i przypomniał, że katastrofy Sikorskiego na Gibraltarze do dzisiaj nie wyjaśniono.
- Kiedyś Sławomir Petelicki, mój szkolny kolega powiedział, że Amerykanie to mają na półce - powiedział Jerzy Zelnik. Dodał, że nastąpi moment, gdy polski rząd wystąpi do strony rosyjskiej o materiały smoleńskie.