John Rambo *

Żałosna karykatura amerykańskiego wojownika

Publikacja: 07.03.2008 00:09

John Rambo *

Foto: Monolith

John Rambo wrócił na ekran, ale jest z nim bardzo źle.

Amerykański wojownik zamknął się w tajlandzkiej puszczy, nie wierzy już w nic. Początkowo jest nawet nieczuły na wezwania amerykańskich misjonarzy do obrony praw człowieka w Birmie. Oczywiście, ostatecznie da się przekonać – w końcu, jak podkreśla, czeka go „podłe życie albo godna śmierć“. I jeszcze raz rusza do akcji.

Niestety, prezentuje się fatalnie. 61-letni Stallone wygląda jak napuchnięta góra zniekształconych mięśni. Twarz mu się rozlewa, jakby puściły szwy chirurgiczne po operacji plastycznej lub rozlał się botoks. Wydaje z siebie pojedyncze burknięcia, a gdy wypowiada całe zdania, jest jeszcze gorzej – tak okropnej gry mogą mu nawet pozazdrościć aktorzy grający kiedyś w filmach Eda Wooda, najgorszego reżysera wszech czasów.

Na ekranie oglądamy ohydną jatkę i łopatologicznie nakreślone schematy. Birmańska junta to potwory w ludzkiej skórze – banda gwałcicieli, zwyrodnialców, którym na dokładkę przewodzi pedofil.

Rambo ma na nich tylko jeden sposób – patroszy towarzystwo po kolei. Wyrywa grdyki, przerzyna maczetą na pół, kładzie pokotem dzięki seriom z działka maszynowego. Brakuje tylko, żeby w odwecie wygryzał wrogom wątroby i zjadał ich flaki.

To smutne widowisko. Sylvester Stallone stał się żałosną karykaturą własnego wizerunku sprzed lat. I widać, że jest w potrzasku. Może jedynie przewiązać czoło bandaną i jako komandos Rambo mordować zgodnie z prymitywną zasadą sprawiedliwości – „oko za oko“. Lub włożyć rękawice, by wejść kolejny raz na ring jako bokser Rocky. Jest niewolnikiem tych ról. Publiczność nie chce go oglądać w innym repertuarze, a Slya nie stać na więcej.

Film akcji. USA 2008, reż. Sylvester Stallone, wyk. Sylvester Stallone, Julie Benz, Paul Schulze, Ken Howard

Atlantic, Cinema City: Arkadia, Bemowo, Galeria Mokotów, Janki, Promenada, Sadyba, Multikino: Ursynów, Złote Tarasy, Silver Screen: Targówek, Wola

John Rambo wrócił na ekran, ale jest z nim bardzo źle.

Amerykański wojownik zamknął się w tajlandzkiej puszczy, nie wierzy już w nic. Początkowo jest nawet nieczuły na wezwania amerykańskich misjonarzy do obrony praw człowieka w Birmie. Oczywiście, ostatecznie da się przekonać – w końcu, jak podkreśla, czeka go „podłe życie albo godna śmierć“. I jeszcze raz rusza do akcji.

Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne