[b]Rz: Węgierski parlament przyjął właśnie ustawę wprowadzającą kary za kłamstwo oświęcimskie. Ale nie jednogłośnie. Zbojkotował ją prawicowy Fidesz, który zapewne wygra kwietniowe wybory. [/b]
[b]Attila Agh:[/b] Sprawa rzeczywiście jest dość kontrowersyjna. Przyjęcie tej ustawy z inicjatywy socjalistów poprzedziła wielka debata ogólnonarodowa. Tak naprawdę w parlamencie odbywała się już po raz czwarty, a cały proces ciągnie się od prawie dwóch lat. Fidesz miał jednak zastrzeżenia i zapowiedział, że poprze ustawę, jeśli jednocześnie będzie ona potępiała zbrodnie komunizmu. Tyle że żądanie to było bardzo ogólnikowe, a zbrodnie komunizmu przedstawione jako zbrodnie przeciw ludzkości. Socjalistyczny rząd nie chciał się na to zgodzić.
[b]Dlaczego?[/b]
To był zbyt ogólnikowy i abstrakcyjny postulat. Zabrakło szczegółów, co – jako zaprzeczanie zbrodni komunizmu – miałoby podlegać prawu karnemu. W przypadku Holokaustu jest jasne, że negowanie go można uznać za przestępstwo. Ale za jakie stwierdzenie dotyczące zbrodni komunizmu można kogoś postawić przed sądem? Jeśli istnieje potrzeba, by negowanie zbrodni komunizmu też było karalne, wtedy powinno to być wyodrębnione w oddzielnej ustawie.
[b]Czy Węgrzy poparliby dziś ustawę wprowadzającą kary za negowanie zbrodni komunizmu?[/b]