Zimny chów, żeby się nie wdrukował na człowieka

Żyje już niemal dwa tygodnie, a dopiero wczoraj go sfotografowano. Dlaczego tak późno mały kondor wielki doczekał się uwiecznienia? Żeby się nie udomowił

Aktualizacja: 05.03.2010 08:51 Publikacja: 05.03.2010 08:44

Pierwsze zdjęcie małego kondora wielkiego. Ptaki te nagminnie są mylone z sępami, a mają z nimi wspó

Pierwsze zdjęcie małego kondora wielkiego. Ptaki te nagminnie są mylone z sępami, a mają z nimi wspólne tylko to, że obydwa gatunki żywią się padliną

Foto: ZOO

Dopieszczany jest przez wszystkich w warszawskim zoo przy ul. Ratuszowej 1/3, lecz na odległość. Nawet kierownik ptaszarni Michał Jabłoński zajrzał do woliery z kondorami tylko raz i pstryknął zdjęcie, które drukujemy poniżej.

Nikt – i było to polecenie dyrektora zoo, byłego szefa ptaszarni i azylu dla ptaków Andrzeja Kruszewicza – nie spieszył na ratunek małemu kondorowi, kiedy rodzice przez przypadek wyrzucili go z budki lęgowej. Mały poza budką jadł, czyścił piórka, żył. Dlaczego zastosowano wobec pisklaka taki zimny chów? – Żeby się nie wdrukował na człowieka – mówi Olga Zbonikowska z zoo.

– Zwierzęta odchowane przez człowieka mają wdrukowane w zachowanie obcowanie z nim. Są oswojone jak zwierzęta domowe, zachowują się jak psy.

Andrzej Kruszewicz dodaje: – Chcę, by wychowywał się bez ingerencji człowieka. By była szansa, żeby został reproduktorem.

Skąd tyle zachodu przy jednym pisklaku w ogrodzie, w którym żyje pięć tysięcy zwierząt? Bo mały wykluł się po 29 latach czekania!

Przez najbliższe cztery miesiące wszyscy będą chodzili wokół kondora na paluszkach. A skoro nikt nie ingeruje, to nie wiadomo też, jakiej płci jest. Zoo prosi więc czytelników o wymyślenie imienia dla kondora. Musi być na literę „B” (w tym roku wszystkie zwierzęta są na „B”) i brzmieć neutralnie. Z pomysłami należy dzwonić pod nr tel. 22 619 40 41.

[ramka][link=http://www.zyciewarszawy.pl/" "target=_blank]Życie Warszawy Online[/link][/ramka]

Dopieszczany jest przez wszystkich w warszawskim zoo przy ul. Ratuszowej 1/3, lecz na odległość. Nawet kierownik ptaszarni Michał Jabłoński zajrzał do woliery z kondorami tylko raz i pstryknął zdjęcie, które drukujemy poniżej.

Nikt – i było to polecenie dyrektora zoo, byłego szefa ptaszarni i azylu dla ptaków Andrzeja Kruszewicza – nie spieszył na ratunek małemu kondorowi, kiedy rodzice przez przypadek wyrzucili go z budki lęgowej. Mały poza budką jadł, czyścił piórka, żył. Dlaczego zastosowano wobec pisklaka taki zimny chów? – Żeby się nie wdrukował na człowieka – mówi Olga Zbonikowska z zoo.

Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem