Ratusz skierował do Urzędu Wojewódzkiego wniosek o sfinansowanie kupna kamer dla 257 szkół. Wśród nich było 80 placówek, które już mają monitoring, ale chciały go rozbudować. Pozwala na to rozporządzenie prezesa Rady Ministrów.
– Wystąpiliśmy o 3 mln 261 tys. zł, dodatkowo miasto postanowiło przeznaczyć na ten cel z własnych pieniędzy 936 tys. zł – mówi „Rz” Marcin Litwinowicz z miejskiego Biura Edukacji. – Urządzenia chciała zainstalować ponad połowa dyrektorów szkół.
Dokument trafił pod koniec września do Urzędu Wojewódzkiego. Tam zebrała się specjalna komisja, która zaakceptowała co prawda wszystkie wnioski placówek, ale o ponad połowę obcięła kwotę, o którą starała się Warszawa. Stołeczne szkoły dostaną więc na monitoring tylko 1 mln 324 tys. zł. Dlaczego?
– Przyjęliśmy jednakowe dla wszystkich szkół kwoty na zakup kamer – tłumaczy decyzję Cezary Pomarański, wicewojewoda mazowiecki. – Podstawowy zestaw ma kosztować 8 tys. zł, a dla zespołu szkół 15 tys. zł. Tymczasem niektóre wnioski warszawskich placówek opiewały nawet na 100 tys. zł.
Marcin Litwinowicz o zmniejszeniu kwoty dotacji dowiedział się od dziennikarza „Rzeczpospolitej”. Nie ukrywał zdziwienia argumentacją wicewojewody. Tym bardziej że z rozporządzenia nie wynikają żadne limity wysokości dofinansowania instalacji monitoringu dla jednej szkoły. – Ani jeden wniosek nie opiewał na 100 tys. zł, kilka szkół wystąpiło o 40 tys. zł – powiedział.Według naszych wyliczeń wojewoda zmienił też ustalone przez komisję wojewódzką minimalne kwoty, które miały być przeznaczone na monitoring (8 i 15 tys. zł). Z szacunków „Rzeczpospolitej” wynika, że średnio warszawska szkoła może liczyć na niewiele ponad 5 tys. zł na kamery.